Bałagan wywołuje we mnie duży niepokój –– Oto jak w końcu rozwiązałem ten problem w naszym domu

Kids-Dont-Have-To-Mean-Clutter-1
Scary Mommy i d3sign / Getty

Czy kiedykolwiek zatrzymałeś się i rozejrzałeś po domu i nagle poczułeś, że toniesz w czymś?

Po raz pierwszy przydarzyło mi się to około dziesięć lat temu. Moje pierwsze dziecko urodziło się w Nowy Rok, a sezon świąteczny po jego rocznym urodzeniu przyniósł nam góry prezentów, szuflady przepełnione ubraniami i szafy wypełnione zabawkami. Stosy papieru do pakowania, opakowań, wydanych pieniędzy i wyraz twarzy mojego syna, który pragnął więcej rzeczy, sprawił, że poczułem bezsilność, że coś musi się zmienić.

Chciałem, aby moje dzieci mieszkały w domu, w którym sukces mierzy się tym, jak żyjemy, a nie tym, co mamy. Miałem nadzieję, że cenią swoje relacje, a nie swój majątek. Pragnąłem, aby nasz dom był przestrzenią wolną od fizycznego i psychicznego bałaganu, w której każdy ma wolność potrzebną do bycia szczęśliwym, kreatywnym i życzliwym.

Wydawało mi się, że to ambitny cel, ale desperacko pragnąłem przejąć kontrolę nad wszystkimi moimi rzeczami, zanim przejęły one kontrolę nad mną. Oto trzy zasady, których przestrzegam, aby kierować swoją rodzinę w tym kierunku:

1. Kiedy czegoś potrzebujemy, sklep jest ostatnim miejscem, w którym szukamy.

Czy przeglądałeś ostatnio Facebook Marketplace, a może najnowszą aplikację Garage Sale? Ludzie sprzedają jak nowe przedmioty za ułamek ceny. Kiedy czegoś potrzebujemy (lub chcemy), zawsze najpierw szukamy używanego przedmiotu. Dzięki temu nie wchodzimy do sklepów, w których moglibyśmy ulec pokusie, by kupić więcej, niż potrzebujemy. Pierwszy rower mojego syna był zupełnie nowym motocyklem Spider-Mana, który ostatecznie odsprzedaliśmy za to, za co zapłaciliśmy. Wydawało się, że po prostu pożyczyliśmy przedmiot, dopóki nie nam już służył, a następnie przekazaliśmy go komuś, kto go potrzebował. Nie szkodziliśmy środowisku ani naszym portfelom, bardziej niż musieliśmy. Zrobiłem trochę badań i dowiedziałem się, że kupowanie i sprzedawanie online jest również świetne dla lokalnej gospodarki, ponieważ wymieniane pieniądze z większym prawdopodobieństwem zostaną ponownie wstrzyknięte do lokalnych firm i restauracji! Nowe rzeczy nie muszą pochodzić ze sklepu.

2. Zawsze wybieramy ludzi ponad rzeczy.

Dzieci nie muszą mieć na myśli bałaganu, w jaki sposób przejąłem kontrolę nad naszymi rzeczami, zanim przejęło kontrolę nad mną Obrazy KT / Getty

Kiedy mój najstarszy miał cztery lata, wystrzelił w powietrze drewniany kawałek układanki, który uderzył w nasz nowy telewizor plazmowy, rozbijając ekran na milion kawałków. Wyrażał swoje niezadowolenie z powodu wyboru filmu swojego brata (poważnie, który nie kocha Historia zabawek 3?). Moja przesadna reakcja spowodowała trwałe złe wspomnienia w jego mózgu, o których wciąż mówi.

Żal i rozczarowany sobą, postanowiłem nigdy więcej nie pozwolić mojej rodzinie poczuć, że rzeczy są ważniejsze niż oni. Miałem szczęście, że niedawno dostałem drugą szansę z synem. Zadzwonił do mnie ze łzami w oczach po złamaniu swojego (bardzo nowego i bardzo drogiego) wynagrodzenia na boisku. Czy wszystko w porządku? To wszystko, co się dla mnie liczy. Idę po ciebie. Wypadki się zdarzają. Ważni są ludzie, a nie rzeczy. Możemy wymienić rzeczy; nie możemy zastąpić relacji.

3. Jeśli tego nie używamy lub nie kochamy, znajdujemy kogoś, kto to robi.

Dołączając do społeczności mam online, jak to często robią młode mamy, zobaczyłem, jak inne rodziny w mojej okolicy mogą lepiej wykorzystać wiele rzeczy, które trzymałem w domu. Postanowiłem, że nie będę już dłużej traktował swojego domu jak magazynu. Jeśli coś nie było używane od roku, zostaje przeniesione. Otrzymałem wiadomość od rodziny, w której poinformowała mnie, że w końcu udało im się wyjechać na kemping ze względu na sprzęt, który im daliśmy – sprzęt, który mieszkał w naszym garażu przez dziesięć lat „na wszelki wypadek”. Kiedy przyszła mama przyszła po fotel bujany, na którym kołysałem całą trójkę moich dzieci, z wielką radością wiedziałem, że to specjalne krzesło będzie nadal dawać radość, a nie zbierać kurz.

Teraz kwestionuję każdy przedmiot w moim domu. Kocham to Czy tego potrzebuję? Jeśli odpowiedź brzmi „nie”, moją misją jest znalezienie kogoś, kto to robi. Mniej rzeczy oznacza mniej czasu na sprzątanie i organizację, a więcej na robienie tego, co kochamy.

Rozumiem, że moje pragnienie życia za mniej jest osobistym wyborem; wybór, którego moje dzieci mogą nie chcieć naśladować. Mam jednak nadzieję, że życie w ten sposób zainspiruje ich do zdrowego stosunku do swoich rzeczy. A kiedy spojrzą wstecz na swoje dzieciństwo, większość ich wspomnień będzie szczęśliwych, pochodzących z dawania, dzielenia się i kochania ludzi – nie rzeczy!