Nasze bardzo krótkie lato dotarło do Maine. Po trzech miesiącach spędzonych w zamknięciu moje dzieci nie mogą się doczekać, żeby wyjść i zobaczyć swoich przyjaciół tak samo często jak każde inne dziecko na świecie.
Moja córka bardzo chciałaby wziąć udział w obozie lacrosse, biegać po tym boisku z przyjaciółmi i świętować razem ze zdjęciem zespołu i babeczkami, kiedy to się skończy. Podobnie jak wiele innych dzieci, tęsknili za sezonem w tym roku. Jako rodzic tęskniłem za obserwowaniem, jak moje dziecko ma swobodę zabawy w słońcu – to główna atrakcja naszej wiosny.
Zaczęli łagodzić ograniczenia w miejscu, w którym mieszkam. Gubernator właśnie ogłosił, że możesz teraz spotykać się w grupach do 50 osób. Restauracje powinny być otwarte za około dwa tygodnie i tak, moje dzieci pełzają po ścianach i chciałbym zobaczyć, jak spalają część tej stłumionej energii.
Wiem, że uprawianie sportu z lokalnym wydziałem rekreacji byłoby świetne dla moich dzieci, a wysłanie mojego syna na dwa tygodnie do obozu, w którym uwielbia jeździć, byłoby dobre dla jego umysłu i ciała. Ale…
Nie sądzę, żebyśmy byli na to gotowi, a utrzymywanie moich dzieci w „zamknięciu” i dystansie społecznym podczas uprawiania sportu wydaje mi się niemożliwe, więc moje dzieci nie będą w nich uczestniczyć.
Moje dzieci zawsze uważały, że jestem niespokojny i nadopiekuńczy. I chociaż się z nimi zgadzam i wiem, że mógłbym się trochę rozjaśnić, to nie jest czas na to, bym zaczął się od nowa. Muszę wiedzieć, że wszystko będzie bezpieczne dla moich dzieci i ich przyjaciół.
Ponieważ nie ma dostępnych testów, które mogliby wykonać przed każdym spotkaniem, nie ma jeszcze szczepionki na COVID-19, a wciąż mamy wiele do nauczenia się o MIS-C, więc nie chcę ryzykować przedwcześnie.
To niezbadane wody dla wszystkich zaangażowanych – dzieci, trenerów, wolontariuszy i ludzi, którzy chcą przyjść i zobaczyć, jak bawią się ich dzieci. Nie możemy zapomnieć, jak trudno byłoby powiedzieć swojemu trzylatkowi, aby stał tuż obok Ciebie, nosił maskę na ustach i nosie i nie pozwalał mu bawić się z innymi dziećmi. Trzymanie ich z dala od placu zabaw to zupełnie inna bitwa.
Wysadzenie dziecka lub obserwowanie, jak bawią się z samochodu w nadziei, że nie ma bliskiego kontaktu z osobą zarażoną, brzmi piekielnie stresująco.
Czy to w ogóle byłoby tego warte?
Szkoły i firmy są zamknięte od miesięcy z jakiegoś powodu, a to, że moje dzieci rzucają się w wir uprawiania sportu, nie wydaje mi się bezpieczne tego lata.
Ponieważ każdy stan ma inną liczbę przypadków, a ich ograniczenia są różne, każdemu z nich pozostawia się kontynuowanie według własnego uznania, kiedy należy wznowić sport, zgodnie z Wytyczne CDC do sportów młodzieżowych.
„Każda społeczność może wymagać wprowadzenia zmian, aby spełnić swoje wyjątkowe potrzeby i okoliczności, informuje CDC dodając praktykę zespołową i „[f]Ull rywalizacja między zespołami z tego samego lokalnego obszaru geograficznego zwiększa ryzyko złapania i rozprzestrzeniania się COVID-19 ”.
To ogromna presja, jaką muszę teraz wywierać na moje – jakiekolwiek dzieci – dzieci. Dzieci zapominają. Podniecają się i gubią w tej chwili, co prowadzi do przytulania i dotykania. Chcą przybijać piątki. Dzielą się butelkami wody i napojami sportowymi. Wszyscy dotykają tego samego sprzętu.
Plik CDC zaleca również noszenie osłony twarzy i zachowanie dystansu podczas gry, a także poza boiskiem lub boiskiem. To nie wydaje się sprzyjać uprawianiu sportów zespołowych. Nie wyobrażam sobie żadnego dziecka, które czuje się komfortowo w masce w gorącym letnim słońcu i gra w piłkę lub pamięta o trzymaniu się z daleka od siebie na uboczu.
Prosimy ich o całkowite przeprogramowanie siebie i swoich interakcji, a to jest ogromne zadanie.
Ponadto boiska z piłkami, na których można myć ręce przez zalecany czas, są nieliczne. Nie możemy zapomnieć, że jeśli w środku uprawiają sport, ryzyko rozprzestrzenienia się na siebie jest nawet większe niż przebywanie na zewnątrz.
Wiem, że byłbym kłębkiem nerwów, myśląc o ryzyku rozprzestrzeniania się COVID-19 zamiast cieszyć się grą, i znam wielu innych rodziców, którzy czują to samo i mówią, że ryzyko jest teraz zbyt duże. Szczególnie ci, którzy czują się zobowiązani do dalszego spłaszczania krzywej dla naszych grup wysokiego ryzyka i pracowników służby zdrowia.
Nie mogę się powstrzymać od zastanawiania się, czy dzieciaki w ogóle by się bawiły nowym zestawem zasad, których i tak musiałyby przestrzegać. Szczególnie dzieci takie jak moje, które i tak stają się niespokojne i nerwowe w nowych sytuacjach.
Nie sądzę, aby poświęcenie jednego lata na pozostanie na guzikach i odwołanie zorganizowanych sportów wpłynęło na nasze dzieci na dłuższą metę. To nie jest idealne i rozczarowujące, ale jest to niewielka cena, którą trzeba zapłacić, aby nadal spłaszczać krzywą COVID-19. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku, a może wcześniej, pojawi się szczepionka i sytuacja może znów zacząć wyglądać bardziej „normalnie”.
Ale do tego czasu nie zamierzam zamieniać mojego dziecka na spędzenie jednego dobrego sezonu (lub dnia) na boisku lub w sądzie na pobyt w szpitalu, na chorowanie przez całe lato lub zarażenie kogoś innego.
Dla mnie ryzyko jest zbyt duże – a kiedy sytuacja będzie bliżej normy, ponownie się zastanowię.
Uważam, że sporty młodzieżowe są ważne i niezbędne dla naszych dzieci i społeczności. Jednak w tej chwili nie są one tak ważne, jak powstrzymanie rozprzestrzeniania się COVID-19.