Ciąża była wielkim wyrównaniem w moim małżeństwie

korektor ciąży 1
Patou Ricard / Pixabay

Ciąża zmieniła mnie, jestem pewien, że zmienia wszystkich.

Zmienił mnie fizycznie (oczywiście), emocjonalnie (moja miłość do tej nowej, malutkiej, hałaśliwej osoby jest ogromna), a także psychicznie (czekaj, co?).

Mój mąż i ja nie byliśmy razem bardzo długo, względnie mówiąc.

Spotkaliśmy się nieco ponad cztery lata temu i tak dobrze się dogadaliśmy na pierwszej randce, od której zaczęliśmy się spotykać.

W marcu tego roku obchodziliśmy pierwszą rocznicę ślubu.

Mamy syna, który właśnie skończył siedem miesięcy.

Oszczędzę ci matematyki – tak, jest dzieckiem miesiąca miodowego.

Planowane dziecko na miesiąc miodowy, ponieważ oboje z mężem jesteśmy po trzydziestce i postanowiliśmy nie czekać na dzieci.

Usunąłem IUD około miesiąc przed naszym ślubem, ponieważ kiedy już zdecydowaliśmy, że nie będziemy czekać, natychmiast przystąpiłem do działania, nawet jeśli istniało ryzyko, że nie napiję się na własnym ślubie .

Chociaż tak się nie stało, nadal nie sądziliśmy, że tak szybko nam się poszczęści.

Jestem bardzo szczególną osobą.

Maniak kontroli, jeśli wolisz.

Jestem uparty i doskonały w podejmowaniu decyzji.

Jestem całkiem niezły w uzasadnianiu moich decyzji za pomocą własnej logiki, co ja myśleć jest dość wierny rzeczywistej logice.

(Przez większość czasu.) Jestem też powyżej średniej w podążaniu za decyzjami.

To część bycia decydującym w moim umyśle – jeśli uważasz, że zrobienie czegoś jest słuszne, to zrób to, cholernie.

Sammi Osborn / Reshot

Mój mąż jest nadmiernie mądry.

Cała jego rodzina jest przerażająco inteligentna.

Jego inteligencja często odbywa się kosztem ograniczonego zdrowego rozsądku, który najwyraźniej tak właśnie działa.

Prowadzi mnie do ściany.

Zdrowy rozsądek to moja sprawa.

Robię wszystko, co w mojej mocy, by radzić sobie z frustracją z powodu różnych ciemnych rzeczy, które robi, ponieważ jego mózg po prostu nie działa tak samo, jak mój.

Ma też zwyczaj rozważania sytuacji, rozważania opcji na wieczność, niezdolny do podjęcia decyzji.

Jego zbyt duży mózg przemyśla każdy problem i wybór, czyniąc wnioski i decyzje prawie niemożliwe.

Jesteśmy bardzo, bardzo różni.

Ze swojej strony mój mąż jest niesamowicie cierpliwy (to wszystko przez myślenie wymaga ogromną cierpliwość) i dobrze wychowany.

Jest taki miły i kochany, w porównaniu z nim źle wyglądam.

Albo nie zły tak bardzo, jak bardzo niecierpliwy.

Potrzebuje dni, by podjąć decyzję, co będzie jadł w weekend.

Potrzebuję sekund, bo już piszę tę cholerną listę zakupów i muszę wiedzieć teraz.

Jednak wszystko powyższe powinno być napisane w czasie przeszłym.

Teraz jest inaczej.

Jestem inny.

Mój mąż jest inny.

Ciąża się wydarzyła.

Miałam bardzo nudną ciążę.

Wymiotowałem przez większość dni i czułem się, jakbym był kilka minut od zwymiotowania, kiedy tak naprawdę nie byłem tym zajęty.

Ledwo mogłem jeść.

Przeżywałem każdego dnia na bajgle i jogurcie.

Nie mam pojęcia, gdzie mój syn znalazł we mnie wystarczająco dużo pożywienia i energii, by wyrosnąć na wielkiego, zdrowego chłopca, którym jest.

Wydawało się, że ciąża została stworzona, aby okradać mnie z moich zdolności umysłowych.

Mieszkaliśmy w tym czasie w Meksyku (oboje z mężem pochodzimy z Nowej Zelandii) i upał przyczynił się do mojego ogólnego dyskomfortu.

Mieszkaliśmy w małym nadmorskim miasteczku bez fast foodów poza pizzą Subway i Dominos, co było wstydem, ponieważ dodałbym czekoladowe koktajle mleczne do listy rzeczy, które utrzymują mnie przy życiu, gdyby były łatwo dostępne.

Domowe koktajle mleczne po prostu nie miały tego samego uroku, ponieważ mózg ciążowy.

Naprawdę trudno było sobie przypomnieć, że ciąże innych ludzi to partia trudniejsze niż moje.

Miałem to stosunkowo łatwe.

Wyjątkowo, bo nie musiałem pracować.

Jedna z wielu radości życia w Meksyku oznaczała, że ​​mogliśmy sobie pozwolić na utrzymanie tylko z dochodów z pracy zdalnej mojego męża.

Batu Berk / Stockvault

Ale ogólnie dla mnie ciąża była do niczego.

Nie podobało mi się to doświadczenie.

Kiedyś decydowałem w naszym związku.

Byłem w tym o wiele lepszy.

Nie mówię, że moje decyzje były lepsze niż to, na czym ostatecznie zdecydowałby się mój mąż, mówię tylko, że byłam znacznie lepsza w rzeczywistym procesie zrobienie Decyzja.

Nieważne, jak duże czy małe.

Mój mąż był zawsze wystarczająco wyluzowany, żeby po prostu się z tym pogodzić, a ja wiedziałam o nim wystarczająco dużo, żeby nie podejmować decyzji, których nienawidzi.

Albo to, albo po prostu nie mógł znieść myśli o próbie zmiany mojego już podjętego zdania.

Ta dynamika może nie była najzdrowsza, ale była łatwa dla nas obojga.

To stało się naszą normą.

Ale kiedy byłam w ciąży, czułam się, jakbym nie miała dwóch zapasowych komórek mózgowych, które musiałyby zetrzeć o siebie, aby uformować spójną myśl (poza ciągłym biciem się za „głodzenie” mojego nienarodzonego dziecka niezdolnością do jedzenia), nie mówiąc już o decyzja dotycząca dosłownie wszystkiego.

Mój mąż zadawał mi pytania i po raz pierwszy w życiu jedyną odpowiedzią, jaką mu odpowiedziałem, było „Nie wiem”.

ja nigdy nie wiedziałem.

Kiedyś potrafiłem logicznie przemyśleć wszystko, aby znaleźć odpowiedź.

Byłem zszokowany sobą. ja nie wiedziałem.

To zdanie stało się moją wizytówką przez całą ciążę.

Cokolwiek i wszystko, co wymagało decyzji, nie mogłem tego podjąć.

Nie znałem odpowiedzi ani nie wiedziałem, jak to rozwiązać.

„Czy powinniśmy iść na spacer, kiedy skończę pracę?” “Nie wiem.” „Czy potrzebujemy więcej mleka?” “Nie wiem.” „Czy jadłeś już dzisiaj?” „O Boże, naprawdę nie pamiętam – nie wiem!” Za każdym razem, gdy nie udało mi się znaleźć odpowiedzi na najbardziej przyziemne pytania, na mojej twarzy malowała się strata i panika.

Brak wiedzy był dla mnie trudny.

Ale wiesz co? Mój mąż absolutnie przyspieszył.

W każdy możliwy sposób.

Był tam, pracował na pełny etat, umawiał wizyty u lekarzy, przypominał mi, żebym zjadł bajgla, robił wszystkie zakupy spożywcze, gotował, decydował, kiedy nadszedł czas, aby wyjść z domu na trochę świeżego powietrza, decydując, jaką formę będzie to wycieczka brać.

Zrobił to wszystko i wydawał się naprawdę szczęśliwy.

Pewnego dnia wyznał, że lubił się mną opiekować, ponieważ nigdy wcześniej nie miał takiej okazji.

Nigdy nie pozwoliłam mu się mną opiekować, ponieważ dbałam o siebie.

Zawsze byłem osobą, która robiła wszystko.

Gdy moja ciąża się skończyła, a nasz syn przybył, zamieniając nasze małżeństwo w rodzinę, mogłabym odzyskać mózg, gdyby nie brak snu.

Mój mąż nadal wykonywał większość ciężkich ćwiczeń natychmiast po porodzie, ponieważ, szokująco, byłam bardzo obolała.

I zmęczony.

Ale on też.

Udało nam się przez pierwszy miesiąc, a potem przyjechała mama.

Po wizycie mamy przyszła kolej na moją najlepszą przyjaciółkę.

Dopiero kilka miesięcy po narodzinach naszego syna wdaliśmy się w nową rutynę.

Teraz jesteśmy tutaj.

Dotarliśmy do siedmiu miesięcy i życie toczy się dalej w naszej nowej normalności.

I z pewnością jest to normalne Nowy.

Tak naprawdę nigdy nie wróciłam całkowicie do stanu sprzed ciąży: „Mogę wszystko załatwić sama i samodzielnie zarządzać naszym domem, naszymi harmonogramami i planami na przyszłość”.

Odważę się to powiedzieć – jestem teraz bardziej wyluzowany.

Widziałam na własne oczy, jak mój mąż podejmuje decyzje i chociaż nie zgadzam się z nimi wszystkimi, nauczyłam się z konieczności często odpuszczać.

Pamiętaj, nie za każdym razem; Nadal jestem sobą.

W rzeczywistości jestem maniakiem kontroli, który nauczył się ufać innemu, specyficznemu człowiekowi na tyle, by pozwolić mu mieć pewną kontrolę zarówno nad moim, jak i własnym.

Tak jak kiedyś mój mąż był zadowolony z tego, że pozwolił mi mieć nad nim pewną kontrolę.

Spotkaliśmy się w środku.

Myślę, że chociaż nasza wzajemna miłość nigdy nie zachwiała się, nasz szacunek do siebie wzrósł.

W sumie cieszę się, że ciąża była do niczego.

Cieszę się, że zwalił mnie to na tyłek.

Cieszę się, że obniżyło mnie to o jeden lub dwa kołki.

Czuję ulgę, że mój mąż wkroczył, aby wypełnić pustkę decyzyjną, którą zostawiłam.

Nadal używam zwrotu „nie wiem” nawet teraz.

Nie muszę mieć odpowiedzi na wszystko.

To miłe.