To ja wyjaśniłem, dlaczego odeszłaś, tym, który poradził sobie z ich gniewem, frustracją i łzami.
Broniłem cię, bo to lepsze niż mówienie im, żeby się poddali.
A ponieważ to boli mniej niż nienawidzenie ciebie.
Zapłaciłem za wszystkie ich loty, żeby cię zobaczyć, a nawet za niektóre z twoich, więc w ogóle ich widziałeś.
Przypomniałem ci, żebyś zadzwonił do nich w ich urodziny, żeby napisać do nich podczas ich złych tygodni, a potem udałem, że tego nie zrobiłem.
Ale to ja jestem tam od pierwszego dnia i każdego dnia pomiędzy.
Jestem pełnoetatową matką, ojcem w niepełnym wymiarze godzin, ich doradcą finansowym, ich fanem nr 1, ich usługą Lyft, ich adwokatem, terapeutą i nauczycielem życia.
Zaplanowałem wszystkie ich przyjęcia urodzinowe i odhaczyłem ich świąteczne listy.
Szanowałem ich, kiedy opuszczali zajęcia, chwaliłem ich, kiedy dostali As, i pocieszałem, gdy nie dostali ocen, na które według nich zasłużyli.
Następnie pomogłem im przyjrzeć się uczelniom, wypełnić formularze pomocy finansowej i zredagować podania na studia.
Podpisywałem ich noty samochodowe, przeglądałem umowy najmu, planowałem wszystkie spotkania, nauczyłem ich, jak zaplanować budżet i samodzielnie gotować obiad.
Odbyłem z nimi ciężkie rozmowy, te o seksie, złamanym sercu, dorosłości i tym, jak dbać o swoje zdrowie psychiczne.
Patrzyłem z nimi i cierpiałem z powodu każdego rozczarowania, jakiego doświadczyli, odkąd odeszłaś, i szczerze mówiąc, nawet przez wszystkie lata wcześniej.
Odebrałem wszystkie ich telefony, w tym te przerażające, które nadeszły po drugiej w nocy
Podniosłem je, dosłownie iw przenośni, kiedy się zgubili.
Uczyłem ich o miłości i lojalności, a także o tym, jak pachną bzdury.
I chociaż narzekasz na alimenty, ja twórczo znalazłem sposób na pokrycie pozostałych 90% ich wydatków, o których zawsze myślałeś, że nie powinieneś musieć ich pokrywać.
Jestem rodzicem, który jeździ lub umieraj, samotną matką z prawdziwego zdarzenia, która poświęciła wiele, aby zapewnić im życie, którego nie brakuje, pomimo twojej nieobecności.
Więc kiedy pytasz mnie z bezdusznością i niezasłużoną irytacją: „Czego do diabła chcesz?” moja prosta odpowiedź brzmi:
Bądź dobrym tatą, lepszym człowiekiem.
Szanuj matkę swoich dzieci.
Okaż trochę wdzięczności, gdy nasze dzieci mogą nosić Twoje imię, noszą całe moje serce.