Co widziałem w rozstępach mojej matki

Rozstępy mojej mamy i intensywność macierzyństwa
Johnny Greig / iStock

To są moje rozstępy. Zrobiłem ich.

Zapisałem te słowa w notatniku, który trzymałem zeszłego lata, tuż obok miejsca, w którym śledziłem parametry życiowe mojej matki.

Kiedy idziesz do szpitala dzień po dniu, tydzień po tygodniu, pewne rzeczy stają się rutyną: powitanie pielęgniarek, sprawdzanie aktualnych informacji o stanie. Przyzwyczajasz się do widoku ukochanej osoby w dziwnym i nieziemskim stanie. Ale potem inne rzeczy chwytają twoje myśli i zmieniają zwykłe w niezwykłe.

Przyjechałem na cały dzień do pokoju szpitalnego mojej matki i uderzyło mnie jej ciało, ta muszla, która nosiła ją przez 60 lat. Stwierdzenie, że sprawiło jej to trudności, było niedopowiedzeniem: rak piersi, potem rak nerki, niewydolność wątroby i wreszcie przerzutowy guz mózgu. I nie zawsze była dla tego dobra: dorosłość palenia, dekada picia, życiowa obsesja na punkcie wypieków i alergia na ćwiczenia. Nie szukała wymówek i nigdy nie współczuła sobie, przynajmniej to, co mi pokazała.

Od naszej ostatniej dobrej rozmowy minęło kilka dni. Nie otwierała już oczu ani nie jadła, ale wierciła się. Musiała drapać się po brzuchu, ponieważ jej kelly zielona koszula była podciągnięta tuż pod pozostałą piersią. Jej brzuch, okrągły od płynu, był tam, gdzie mogłem zobaczyć.

Przez krótką chwilę poczułem, że powinienem odwrócić oczy i ją zakryć. Moja matka była skrępowana swoim ciałem. Jedynym dowodem na to, że kiedykolwiek zbliżyła się do dwuczęściowego kostiumu kąpielowego, była kwadratowa fotografia w czerwonym odcieniu, taka z zaokrąglonymi rogami, z jej nastoletnich lat. Pokazując ramę o długości 5 stóp i 10 cali z zabójczymi nogami, zostało to prawdopodobnie zrobione kilka lat przed moim urodzeniem. Ale za mojego życia pobłażała i myślała o swojej dodatkowej skórze, która trzykrotnie rozciągała się wokół malutkich ludzkich istot, owijała się w jednoczęściowe garnitury i narzuty plażowe i szarpała każdą koszulę, której rąbek został obcięty trochę za wysoko.

Ale w tym momencie, w cichym pokoju, tylko ja, ona i kilka odłączonych maszyn, grube, białe, postrzępione linie wystrzeliły z obu stron jej ciała jak ślady niedźwiedzi pazurów na drzewie, i nie mogłem oderwać oczu. . Intensywność, której ledwo potrafię opisać, surrealność, wciągnęła mnie w to i mogłem poczuć wszystkie emocje naszych 40 lat razem wyryte na jej skórze.

Podtrzymywano mnie intensywność macierzyństwa, najbardziej naturalny i piękny znak, w czasie, w którym najbardziej potrzebowałam poczucia więzi z tym życiem, które wkrótce mnie opuści.

Oto, co zobaczyłem w tych znakach na jej brzuchu: jestem jej dzieckiem. Byłem jej bezsennymi nocami. Byłem jej zgagą. Byłem jej zadyszką i niemożnością znalezienia wygodnej pozycji w łóżku. Byłem jej życzeniem przez ostatnie cztery tygodnie, żeby już tu być. A potem byliśmy – całe życie pełne radości i wsparcia, walki, więzi, śmiechu i płaczu. Wkrótce miała zabrać ze sobą moje oceny.

Nikogo nie życzą sobie rozstępy. Rozumiem. Rozstępy, blizny po cesarskim cięciu, obwisłe i nierówne piersi oraz niekończąca się lista ran bojowych spowodowanych powstaniem i powołaniem do życia mogą siać spustoszenie w psychice kobiety. Wiem, że mamy, które opłakują rozstępy, w żaden sposób nie umniejszają miłości swoich dzieci. W naszym społeczeństwie normalne jest poczucie, że powinniśmy coś ukryć, odciąć lub wypchać coś pełniejszego. Jesteśmy istotami ludzkimi niezależnie od naszych dzieci i chcemy czuć się dobrze ze sobą.

Ale co by było, gdybyśmy choć przez chwilę przesuwając palcami po tych znakach wystających ze strojów kąpielowych lub wyskakujących z dżinsów, marząc o tym, by coś z nimi zrobić, pomyślimy o tym, co widzą nasze maluchy? Pewnego dnia nasze dzieci mogą urosnąć, aby patrzeć na nas i nasze blizny i nie widzieć brzydoty, zniekształconych postaci lub rzeczy, które należy naprawić. Mogą spojrzeć na nasze rozstępy i poczuć więź oraz pękającą miłość i wdzięczność wyraźnie obnażoną na naszej skórze.