
Wcześniej tego lata zapytałem koleżankę o jej nową pracę w studenckiej przychodni zdrowia na lokalnym uniwersytecie stanowym. Byłem ciekawy, czy miała do czynienia z przeziębieniami na różne sposoby, antykoncepcją czy czymś innym. Moja córka niedawno poszła na studia i zawsze szukam wglądu od kogoś z branży, ponieważ podobnie jak wszyscy rodzice martwię się upijaniem się i seksem bez zabezpieczenia. Moja przyjaciółka powiedziała cichym głosem prawie do szeptu: „Widzę dużo niepokoju”.
“Naprawdę? Nawet tu?” Spędziłem sześć lat na tej uczelni, aby zdobyć stopnie licencjackie i magisterskie i nie jest to miejsce wywołujące niepokój. Jasne, czasami wpadasz w to. Wciąż pamiętam dzień, w którym dostałem ocenę z matematyki i jak bardzo się czułem. Chory. Nie powiedziałem przyjaciołom – byłem zbyt zawstydzony – a już na pewno nie rodzicom, z którymi nigdy nie rozmawiałem o ocenach. Dużo rozmawiałem z sobą tego dnia i następnego, chodząc w mojej małej wersji Penn Face. W ciągu kilku dni mdłości ustąpiły. Odzyskałem. (Dostałem na zajęciach ocenę C). Ale według innego przyjaciela, który jest doradcą uniwersyteckim, dziś młodzi ludzie nie potrafią rozmawiać o sobie. „Nie mają umiejętności radzenia sobie” – powiedział mi. „Uczę je, jak kierować emocjami”.
Umiejętności radzenia sobie – to taki delikatny pomysł. Jak dokładnie tego uczysz? Czy po prostu przychodzą? Wiele książek i artykułów mówi o niemożności radzenia sobie milenialsów przez dzieci (zwłaszcza, jak się okazuje, kiedy idą na studia). Moi przyjaciele profesorowie, którzy wykładają na uniwersytecie, opowiadają o zmianie kulturowej sprzed pokolenia – o tym, jak rodzice nazywają teraz stopnie, siedzą przy biurku z uczniami, przeszkadzają, gdy dzieci grzęzną. Rozmawiamy o tym przez ostatnie 10 lat. To nie jest nowe. Ale grupa samobójstw na wybranych uczelniach jest. Podobnie jak niedawny wzrost lęku i innych problemów psychologicznych zalewających poradnie uniwersyteckie (wzrost o 13 procent w ciągu ostatnich dwóch lat). Co się dzieje?
W zeszłym tygodniu skończyłem czytać Jak wychować dorosłego: uwolnij się od pułapki rodzicielstwa i przygotuj swoje dzieci na sukces Julie Lythcott-Haims, nowej książki wzywającej rodziców do ponownego wezwania do nadmiernego rodzicielstwa i przekazania dzieciom konkretnych umiejętności życiowych, w tym sposobów radzenia sobie. Przez większość czasu skinąłem głową, zgadzając się – jej profil naszego nowoczesnego stylu rodzicielstwa, tak szybko rozwiązującego konflikt społeczny, na nowo definiując go jako zastraszanie; naszą niechęć do szanowania sposobu, w jaki nauczyciele i administratorzy postępują z błędami naszych dzieci; nie wymagający dodatkowej pomocy w domu; podróżowanie od zajęć pozalekcyjnych do pozalekcyjnych z krótkimi przestojami; nie kultywowanie własnego dorosłego życia, zamiast tego poświęcamy się zajęciom dzieci. Widzę to wszystko wokół siebie. Odnoszę się do czegoś więcej, niż chciałbym przyznać.
Ale moi przyjaciele, którzy promują niezależność swoich dzieci, z których jedna świadomie wyprowadziła się ze swojej rodziny z zamożnej społeczności o wysokich stawkach, aby ograniczyć presję związaną z nadążaniem za Jonesami, wskazują na media społecznościowe jako winowajcę i fenomen „kuratora siebie”, dopracowana, radosna zewnętrzna strona prezentowana za pośrednictwem Instagrama i Snapchata, pokazująca, jak przyjemne jest życie. Ja też to widzę. Kilka dni przed wyjazdem do kampusu moja córka podekscytowana pokazała mi zdjęcia ucznia z wyższej klasy uczelni, do której uczęszcza – małej uczelni artystycznej o reputacji plenerowej, pełnej wybitnych studentów, o kilka stopni powyżej naszej rodziny. „Spójrz na wszystkie rzeczy, które zrobiła”, powiedziała mi L., trzymając smartfon. „Spacerowała po Nepalu i jeździła na nartach we wszystkich tych miejscach”. Zdjęcia rzeczywiście sprawiły, że życie tej młodej kobiety wyglądało całkiem nieźle. Czy moja córka wie, że z pewnością czasami ma wątpliwości? Że wszyscy to robimy?
L. jest niezależną duszą, która nie ma skłonności do zamartwiania się tak jak ja. W wieku 2 lat jej mantrą było „ja”. Przez lata radziła sobie z pracą domową, nauczyła się gotować i pierze własne pranie. Podczas zajęć dla seniorów zajmowała się własnymi aplikacjami na studia, pisała eseje, sama uczyła się na chybił trafił do egzaminu SAT, zdobywała różne listy polecające i wciąż udawała się spać o rozsądnej porze. Samotnie poruszała się transportem publicznym w Nowym Jorku, 3000 mil od domu, sama zmieniała samoloty, jeździła do lekarza i dentysty, rozwinęła oddaną klientelę opieki nad dziećmi, umyła naczynia w lokalnej restauracji, a ostatnio wybrała się z plecakiem do North Cascades z przyjaciółmi. błagała swojego tatę znającego się na świeżym powietrzu, aby nie przychodził, aby mogli samodzielnie rozwiązać problem. Wierzy we własne umiejętności rozwiązywania problemów. Właściwie lubi się gubić. Lythcott-Haims byłby zadowolony.
Ale jak nietknięte jest jej życie wewnętrzne? Jej umiejętność autorefleksji? Jej zdolność do mówienia sobie po porażce? Jej zdolność do przetrwania ciężkich chwil – tęsknoty za domem, samotności, zwątpienia w siebie? Nie wiem To ją wyprzedza. Nie potrafię sobie wyobrazić tego skocznego dzieciaka, który potrafi wpaść w spiralę w dół, ale wiem też z własnego doświadczenia życiowego, że na jej drodze są wyboje, może blokady. My, dorośli, wiemy, że z czasem tęsknota za domem zanika, zanika wątpliwości, samotność ustępuje – to znaczy, jeśli ktoś wie, że te uczucia są normalne, i że wszyscy je przeglądają, cokolwiek publikują na Instagramie.
Nie ma łatwej odpowiedzi na złożone problemy, z którymi borykają się nasze dzieci u progu dorosłości. Zgadzam się z moimi przyjaciółmi, że to nie jest tak proste, jak ograniczenie nadrzędności. Moja córka jest dzieckiem z plakatu, jeśli chodzi o niezależność i umiejętności życiowe, ale media społecznościowe to podstępna obecność, która zostanie tutaj, o ile mogę zobaczyć. A zeitgeist wysyła potężne wiadomości o sukcesie, które wydają się być głównym tematem naszych dzieci – wiadomości, które moim zdaniem muszą zostać poszerzone i zmienione, aby uwzględnić wybory ponadpodstawowe poza konkurencyjnymi kolegiami, na których skupia się wielu uczniów. Próbowaliśmy zwalczyć te przesłania sukcesu w naszej rodzinie w naszym skromnym mieście, ale nie jest to łatwe. Mimo to wszyscy musimy dalej rozmawiać. Niektórzy z nas muszą wyluzować się pod presją. To nie jest tego warte. Zbyt wiele dzieciaków się załamuje.