Do mojego słodkiego chłopca, na dzień, w którym podrzucasz mamę

Radość i smutek pierwszego dnia przedszkola
Mary Katherine / iStock

„Mamo, idziesz ze mną? Mamo, nie ma urlopu?

Założyłem twoje maleńkie buciki, a twoja ręka sięgnęła, żeby trzymać moją. Wciągnęliśmy twój niebieski plecak dla psa na twoje ramiona i uśmiechnąłem się uspokajająco, ale moje serce zmarszczyło się. Na parkingu Twojego nowego przedszkola w oczach były już łzy. Twoje stopy powlokły się w kierunku swojej klasy i chwyciłeś mnie za palec jak imadło. Twoje usta były odrzucone.

Jeśli to dobra rzecz, dlaczego jest to takie trudne?

Pierwszego dnia opuszczenia przedszkola wyciągnąłeś ramiona i zawołałeś moje imię. Wielkie łzy spływały po czerwonych policzkach. Pocałowałem cię i wróciłem do samochodu, dosłownie odwracając się plecami do twoich płaczów. Cała ta sprawa mnie zrujnowała. Chciałbym, żebyś był na tyle dorosły, żeby zrozumieć dlaczego, ale w wieku 2 lat tak nie jest.

Wróciłeś już do środka ze swoimi przyjaciółmi. Prawdopodobnie przestałeś płakać. Cóż, dopiero zaczynam. Podczas gdy te uczucia są świeże i bolą w moim sercu, siedzę w samochodzie i piszę do Ciebie list. Ponieważ kiedy się zestarzejesz…kiedy w końcu zrozumiesz—Jest coś, co chcę, żebyś wiedział o porzucaniu przedszkola.

Mój słodki chłopcze,

Zanim będziesz w stanie to przeczytać, te przedszkola porzucone będą odległym wspomnieniem. Prawdę mówiąc, prawdopodobnie w ogóle ich nie będziesz pamiętać. Nie pamiętasz krzyków ani łez, ani tego, jak twój nauczyciel spokojnie cię trzymał, gdy pospiesznie wracałem do samochodu (na wypadek, gdyby straciłem odwagę i wyrwałem cię z ich ramion). Nie będziesz pamiętać całej paniki na mojej twarzy ani zaczerwienienia na twoich policzkach. Nie będziesz pamiętać, ale obiecuję, że tak.

Nie będziesz wiedział, jak tata i ja męczyliśmy się nad tym, która mała szkoła Cię wzbogaci, ochroni i zachęci do rozwoju. Jak zajęło nam sześć miesięcy w naszym nowym mieście, aby w końcu zdobyć się na odwagę i zapisać cię. Jak po wizycie w 12 szkołach—dwanaście!– zamieszkaliśmy w osobliwej żydowskiej świątyni z kolorowym papierem na każdej ścianie. Wszyscy nauczyciele byli bardzo mili i byli tam od lat. Chcieliśmy, żebyś zaufał tym dorosłym. Poznawać nowych przyjaciół i grać w zaufaniu bez kręcącej się w pobliżu mamusi. Nigdy nie będziesz pamiętać, jak martwiliśmy się tą decyzją, tracąc sen i łzy. Nie mógłbyś sobie przypomnieć, ale twoi rodzice z pewnością to zrobią.

Nie będziesz wiedział, jak winny czułem się w domu, czyszcząc dywan po raz trzeci. Jak naczynia zostały zmyte, łóżko zostało zasłane i jak byłem pewien, że do godziny 10 Twoje zaufanie do mnie zostało oficjalnie zmiażdżone. Kiedy zastanawiałeś się, gdzie jest mamusia, rozmawiałem przez telefon z panią Joanną, otrzymując informację o tym, jak bawiłeś się tym brązowym plastikowym pączkiem i śmiałem się, gdy nauczyciel dmuchał bańkami w czasie kręgu. Do tej pory nie mogłeś sobie przypomnieć tych szczegółów. Ale słodki chłopcze, wiedz, że to zrobię.

Może będziesz mieć 7 lat, kiedy to przeczytasz, przewracając oczami, bo ten list tylko dowodzi, jak śmieszna jest mama. Może będziesz nastolatkiem, zawstydzonym tym emocjonalnym wrakiem spowiedzi. A może, jak sobie wyobrażam, będziesz pakować bezpieczny czterodrzwiowy sedan z niebieskimi dżinsami i koszulkami polo. Z tyłu będzie naklejka na zderzak college’u, zbiornik pełen benzyny, a ty będziesz się do mnie uśmiechać, gdy ściskam twoją dłoń jak imadło.

A może kiedy wyjeżdżasz z podjazdu, na siedzeniu pasażera znajdziesz starannie złożony list.

Nadejdzie dzień, w którym mama podwiezie. Może przybiorę odważną minę. Albo po czerwonych policzkach będą płynąć wielkie łzy. Tak czy inaczej, twoja kolej, żeby pośpieszyć z powrotem do samochodu i zostawić mnie węszącego z tyłu. A kiedy nadejdzie ten moment, będziesz patrzeć w przyszłość na nową przygodę, a nie w przeszłość.

Nie będziesz pamiętać pudełek na lunch, malutkich skarpetek ani koszulki z Myszką Miki 2T. Że dzisiaj wstałam godzinę wcześniej, żebyśmy mogli zrobić babeczki jagodowe przed przedszkolem. Nie będziesz pamiętać, że wysadziłem cię w tym uroczym przedszkolu i siedziałem w samochodzie, żeby napisać do ciebie ten list (szlochając jak idiota). Nie poznasz całej dumy, miłości, radości i smutku, które jednocześnie pochłaniają serce rodzica, gdy widzą, jak ich dziecko robi krok lub skacze w kierunku niezależności.

Nie będziesz wiedział, jakie to uczucie. Ale będę.

Mary Katherine Mary Katherine