
Shutterstock
Zdjęcie za pośrednictwem Shutterstock
Powinienem był wiedzieć, patrząc na moją listę rzeczy do zrobienia.
Osiem spraw do załatwienia. Jeden poranek. Dwóch aktywnych chłopców.
Szybko przeszliśmy przez depozyt w banku i benzynę w Sam’s Club, prawdopodobnie dlatego, że do tych sprawunków mogłem trzymać obu chłopców w fotelach samochodowych. Ale po pięciu minutach oczekiwania na Geek Squad w Best Buy mogłem powiedzieć, że to nie będzie przyjemny poranek.
Chłopcy po prostu chcieli… cóż… być małymi dziećmi. Chcieli biec. I wspinaj się. I przyciski dotykowe I podkręć głośniki.
Zanim dotarłem na początek kolejki, Geek poinformował mnie, że nasz zewnętrzny dysk twardy, na którym znajdują się nasze zdjęcia rodzinne z ostatnich pięciu lat, nie może zostać naprawiony. Wszystkie te zdjęcia…. Ledwo zauważyłem, że starsza para patrzy na nas krzywo, zdejmując dzieci ze stojaka na DVD i odprowadzając je do samochodu.
Cóż, zaznacz to na liście rzeczy do zrobienia.
Gdy wjechałem na parking przy centrum handlowym, zdałem sobie sprawę, że popełniłem kardynalny błąd dla mamy dwojga małych dzieci: miałem ze sobą tylko jeden wózek.
Po ledwo uniknięciu wypadku z nocnikiem, zmuszając go do sikania do pustego kubka w naszym Suburban, przeszliśmy przez Macy’s i szybko zatrzymaliśmy się w Victoria ‘Secret. Kilka minut później dotarliśmy do Bath & Body Works, gdzie zdecydowałam, że muszę powąchać każde mydło, zanim zdecyduję, które z nich kupię (winę za nos ciążowy) i nie zauważyłam, że maluch dobrze dozuje pieniące się mydło z groszku na podłogę z płytek. Przyniosłem mu papierowy ręcznik i kazałem mu go wytrzeć i wyrzucić.
To jest dobre. Sprząta to. Mamy się dobrze.
To wtedy gówno uderzyło w wentylator.
Gdy czekaliśmy w kolejce, znudził się i zaczął wyciągać przedmioty z każdego pudełka na wyświetlaczu. Po kilkukrotnym poproszeniu go o odłożenie rzeczy i powtarzaniu w zasadzie w kółko tej samej wiadomości, zacząłem patrzeć na mnie w całym sklepie.
Więc zacząłem grozić. Kochanie, jeśli chcesz po tym pobawić się na placu zabaw, musisz się teraz zachowywać. Proszę posłuchaj, jeśli chcesz, żeby lunch był w samochodzie. W końcu zdałem sobie sprawę, że słowa nie docierają do mnie, więc złapałem go za ramię, aby zabrać go z powrotem do wózka. Walczył ze mną, uderzył mnie, a potem próbował skoczyć, a przy okazji poślizgnął się i upadł, uderzając głową o podłogę. Wejdź do krzyku.
Próbowałam go pocieszyć, jednocześnie wyjaśniając, że to źle z jego strony, że mnie bił, a ponieważ nie był w stanie słuchać moich próśb o zaprzestanie dotykania rzeczy, musiałabym go wsadzić do wózka.
Krzyki trwają.
Nie nawiązałem kontaktu wzrokowego, rzucając mydełka i kupony na ladę przed kasjerką. Nie powiedziała ani słowa, biorąc moją wizytówkę i wręczyła mi torbę.
W piątym miesiącu ciąży podniosłam dziewiętnastolatkę na biodro i próbowałam manewrować naszym wózkiem-parasolką, trzymając wciąż wrzeszczącą trzylatkę poza sklep. Witam publiczne upokorzenie.
Udałem się do kanapy na środkowym przejściu centrum handlowego, ponieważ wiedziałem, że musimy się przegrupować. Poza tym nie było sposobu, abym mógł dalej nosić dziecko i pchać wózek jedną ręką. Nie nawiązałem kontaktu wzrokowego ze staruszką siedzącą na kanapie naprzeciwko nas.
Łzy spływające po jego twarzy, maluch nadal wrzeszczał, kiedy odpinałem go z wózka i posadziłem na ziemi, kiedy się zbierałem. Włożyłem dziecko z powrotem do wózka, wziąłem głęboki oddech i poprosiłem malucha, żeby do mnie podszedł. Powiedziałem mu jeszcze raz, dlaczego spóźnił się, i ponownie zapytałem, czy myśli, że może postępować zgodnie ze wskazówkami, kiedy jesteśmy w centrum handlowym, abyśmy mogli dostać się na plac zabaw, i że go kocham. Przytuliliśmy się. Starsza para wciąż się gapiła.
Na placu zabaw w centrum handlowym byłem tuż nad tym. Udałem, że nie widziałem mojego trzylatka skaczącego ze zjeżdżalni. Skończyłam.
Kiedy poprosiłem chłopców, aby włożyli buty, starszy z nich wybiegł z placu zabaw w stronę zmotoryzowanego helikoptera, który zajmuje ćwiartki. Ten sam, o który prosiłam go, żeby się nie zgadzał około siedem razy. Otóż to. Jedziemy do samochodu.
Pchałem wózek z naszym 19-miesięcznym dzieckiem i przeszedłem przez Macy’s, podczas gdy za mną rozpoczął się epicki krzyk. Szlak wrzasków i płaczów był jedynym dowodem na to, że mój maluch podążał.
W drodze na rynek produktów wycofałem się. Dzieci poprosiły o wodę i żebym opuścił okna. Zwykle bardzo reaguję na nie w samochodzie, ale dzisiaj byłam całkowicie cicha. Mogli poczekać.
Skończyłam.
Nie szalony, tylko pokonany, zmęczony i załamany, zawstydzony i zdezorientowany.
Zdałem sobie sprawę, że oczekiwałem dzisiaj zbyt wiele od moich dzieci, a teraz poniosłem konsekwencje.
W tym momencie naprawdę chciałem wrócić do domu, ale musiałem zatrzymać się na rynku produktów. To była jedyna misja, którą naprawdę chciałem wykonać tego dnia, zwłaszcza że do powrotu do tej części miasta minie tydzień. W porządku. Założę się, że mogę po prostu wbiec i zostawić dzieci w samochodzie, pomyślałem. Jeśli zaparkuję tuż przed, będę miał ich dobry widok przez okna.
Odstawiając samochód na parking, dałem obu chłopcom obiad, opuściłem szyby i zamknąłem samochód. Było 72 stopnie.
Pomiędzy złapaniem sałaty i czerwoną papryką rzucałem się do frontowych drzwi sklepu, żeby sprawdzić samochód. Wszystko wyglądało dobrze. Wyglądali na szczęśliwych i zadowolonych. I wykonuję to zadanie co najmniej dwa razy szybciej, niż mogłem z nimi. Całkowicie to rozumiem.
Kiedy dotarłem do kasjera, żeby sprawdzić, serce mi zamarło, gdy zobaczyłem dorosłą postać zaglądającą w bok samochodu trzylatka. Natychmiast wybiegłem na zewnątrz, myśląc, że to obcy z pobliskiego szkicowego sąsiedztwa.
Nie. To był umundurowany policjant.
– Cześć – powiedziałem z nutką pewności siebie. (Na przykład: „Co tu robisz?”)
– Cześć – powiedziała. „Możesz tu przyjść na chwilę?”
Świetnie. Właśnie to czego potrzebuje.
Wściekły, zapłaciłem za resztę moich produktów i podjechałem do niej moim wózkiem.
Teraz mam zamiar zostać skarcony przez policjanta po dniu, który miałem? Nie do wiary.
„Masz zamiar zapłacić mi bilet czy coś?” Zapytałem z pogardą w głosie.
“Może. Mogę zobaczyć twoje prawo jazdy? ”
Kiedy otworzyłem drzwi pasażera, złapałem portfel i wręczyłem jej swój identyfikator, skierowałem swój gniew na wściekłe ładowanie worków z produktami na siedzenie pasażera. Nie chciałem mieć nic wspólnego ze stojącym przede mną gliną.
“Więc co się stało?” zapytała.
Miałem tyle do powiedzenia, ale nie chciałem tego mówić.
Nie podnosząc wzroku, ładowałem zakupy, ciszę przerywało tylko od czasu do czasu mruknięcie z obrzydzeniem.
Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest nagana po całym dniu.
Zacisnęłam mocno usta, zdając sobie sprawę, że przy pierwszym słowie frustracje, zakłopotanie i porażka mojego dnia wylewają się w potopie gorących łez. Że moje pogrzebane myśli o tym, że nie jestem wystarczająco dobry i dlaczego moje dzieci zachowują się w ten sposób, wypłyną na powierzchnię.
I nie chciałem, żeby to zobaczyła.
“Masz dzieci?” Zapytałam.
“Nie.”
Oczywiście, że nie. Nie ma mowy, żeby zrozumiała mój dzień.
Zacząłem mówić i zatrzymałem się.
„Nie, chcę usłyszeć” – powiedziała.
Potem spojrzałem na nią. Miała zaróżowione policzki i szczere oczy kogoś, kto próbował pomóc. Była autorytatywna, ale nie protekcjonalna.
Zdałem sobie sprawę, że naprawdę chce usłyszeć moją odpowiedź.
Kiedy otworzyłem usta, szloch zaczął się niekontrolowanie, a następne siedem minut było poplątanym bałaganem: “ Miałem najgorszy dzień ”, “ chłopcy byli wszędzie ”, “ ja po prostu tu wbiegałem ”, “ ja ” nigdy wcześniej tego nie robiłem ”i„ nie jest nawet gorąco na zewnątrz ”.
Ale mógłbym podsumować to jednym zdaniem:
ROBIĘ CO W MOJEJ MOCY.
Kiedy moje usta się zatrzymały, spojrzałam w dół, gdy moje ciało zalały się łzami.
Byłem zawstydzony.
Zawiodłem.
Byłam niezdolną matką. Który rozmawiał z policjantem na parkingu.
W ciągu kilku minut przeszedłem od „Jestem wspaniałą mamą” do „Jestem mamą, która zostawiła swoje dzieci w samochodzie”.
Ta sama mama, o której pisałem za moich czasów jako reporterka wiadomości telewizyjnych.
Mama, którą nazwałem leniwą, niewykształconą, głupią.
Kto potrzebował policjanta, który powie jej, jak opiekować się dziećmi.
Co za porażka.
Te gorące łzy nadal spływały po mojej twarzy, gdy w pełni poczułam wstyd mojego dnia. Najpierw od moich dzieci, potem od obcych, a teraz od umundurowanego policjanta.
Nic mi nie zostało.
Funkcjonariusz wyjaśnił, że to nie jest świetna okolica i ktoś mógłby spokojnie podejść do samochodu i zabrać dzieci.
„To – wyjaśniła – zdecydowanie pogorszyłoby twój zły dzień”.
Ona miała rację.
Podała mi mój identyfikator i puściła mnie z ostrzeżeniem. Bez wątpienia mogła stwierdzić z mojego krzyku, że zdecydowanie nauczyłem się swojej lekcji. (Jak się okazuje, zgodnie z prawem stanu Floryda legalne jest pozostawianie dzieci w samochodzie na mniej niż 15 minut, jeśli są one bezpieczne, a samochód nie jest uruchomiony).
Wsiadłem na miejsce kierowcy i odjechałem, a moje pociągnięcie nosem przerodziło się w pełny płacz co kilka minut w drodze do domu.
Od tamtej pory minęło kilka dni i szczerze mówiąc, wciąż mam traumę z dnia na dzień.
Wiem, że to, co zrobiłem, było złe… ale czasami naprawdę czuję, że nie mogę wygrać.
Powiązany post: Co najmniej 70% bycia rodzicem jest do bani