Jak to jest mieć ADD

zestresowana kobieta

Zdjęcie za pośrednictwem Shutterstock

Po tym, jak u mojej córki zdiagnozowano ADD, czytałem o tej chorobie tyle, ile mogłem, żeby jej pomóc. Im więcej się o tym dowiedziałem, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że moja dziewczyna może nie być jedyną w naszej rodzinie z ADD. Zawsze byłem rozproszony, byłem mistrzem prokrastynatora i miałem trudności z rozpoczęciem i ukończeniem projektów. Często zastanawiałem się, jak ludzie bardziej zajęci ode mnie mogą być tak produktywni, podczas gdy ja nawet nie mogłem zapłacić rachunków na czas. W końcu lekarz potwierdził, że mam ADD i wzorce zachowań warte całego życia, które mnie zawstydzały, a czasem powstrzymywały, nagle nabrały sensu.

Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak to jest mieć ADD? Oto migawka mojego życia…

poniedziałek – Budzisz się i znajdujesz pocztówkę z Sądu Okręgowego przyczepioną do lodówki przez twojego męża. Mówi, że nie stawiłeś się na ławę przysięgłych dwa tygodnie wcześniej i możesz zostać ukarany grzywną. Dzwonisz pod numer podany na dole karty i jesteś wdzięczny, chociaż raz, za zajęcie się automatycznym systemem telefonicznym, unikając w ten sposób upokorzenia związanego z koniecznością wyjaśnienia prawdziwej osobie, że w jakiś sposób nigdy nie otrzymałeś oryginalnego wezwania. Wiesz, że prawdopodobnie jest on zakopany w stosie rachunków, zdjęć, grafik twojej córki, ogłoszeń szkolnych, listów z podziękowaniami, których nigdy nie wysłałeś, rachunków i innych przypadkowych przedmiotów w wiecznie przepełnionym koszu na blacie kuchennym.

wtorek – Denerwuje Cię, gdy dzwoni Twój telefon, a identyfikator dzwoniącego pokazuje, że to wystawca Twojej karty kredytowej. Czego oni do cholery chcą? Ignorujesz telefon i wracasz do sprawdzania Facebooka. ty wiedzieć zapłaciłeś ostatni rachunek. Prawdopodobnie dzwonią, aby przypomnieć Ci o aktywowaniu nowej karty, którą otrzymałeś ponad miesiąc temu, a która od tego czasu w tajemniczy sposób zniknęła. Dla bezpieczeństwa logujesz się na swoje konto karty kredytowej. Jesteś w szoku, gdy odkrywasz, że Twoja płatność jest rzeczywiście spóźniona. Jak to możliwe? zastanawiasz się, kiedy obliczasz, ile będzie kosztować twoja głupota. Gryziesz kulę i płacisz rachunek.

środa – Masz wizytę u dermatologa po południu. Ale zapomniałeś zapisać godzinę w swoim kalendarzu. Jesteś prawie pewien, że karta przypominająca jest w twojej torebce. A może wrzuciłeś go do wspomnianego koszyka? Nie, nie – ty definitely pamiętaj, aby odłożyć go na komodę w sypialni. Rozwalasz dom w poszukiwaniu karty, a na koniec lokalizujesz ją pod szklanką wody na stoliku nocnym. Twoja ulga jest krótkotrwała, gdy odkryjesz, że spotkanie – w mieście oddalonym o 15 mil – jest dziś rano. W 10:45. Jego 10:27. Twoje włosy są nadal mokre po prysznicu i masz na sobie poplamiony pot. Hiperwentylując, gdy wrzeszczysz na parking, gratulujesz sobie spóźnienia zaledwie o pięć minut. Starasz się ignorować spojrzenia, które twoja buraczkowo czerwona twarz i wilgotne warkocze otrzymują w poczekalni. I zapomnij, aby niepokoić się biopsją, którą otrzymujesz z powodu czerniaka złośliwego.

Czwartek – Spędzasz dzień, próbując ukończyć wypracowanie do konkursu. Ostateczny termin to ta noc. Wiesz o konkursie od miesięcy, ale zacząłeś swój utwór dopiero wczoraj. Mimo to jesteś zadowolony ze swoich postępów. Pamiętasz, że tego popołudnia to wieczór powrotu twojej córki do szkoły. Będziesz miał czas na ukończenie eseju, gdy wrócisz do domu, zapewniasz się, ścigając się do jej szkoły. Przez 10:30, jesteś prawie gotowy. Przez głowę przebiega obrzydliwa myśl. Czy to było 11:59 ostateczny termin Twój czas? Albo czas wschodni? Gorączkowo podnosisz zasady konkursu. Noooooooo! Przegapiłeś termin.

Piątek – Twoja rejestracja samochodu – którą powtarzałeś sobie, że masz mnóstwo czasu do zapłacenia, kiedy otrzymałeś powiadomienie o odnowieniu kilka miesięcy wcześniej, a mimo to udało ci się wysłać z opóźnieniem – dociera pocztą. Wiesz, że w tej sekundzie powinieneś iść do samochodu i przykleić te naklejki na tablicy rejestracyjnej. Ale jesteś zmęczony. I głodny. Poza tym po co się spieszyć? Masz całe dwa tygodnie do wygaśnięcia starych. Wrzucasz kopertę rejestracyjną do koszyka w kuchni. Nie ma dziwnego sposobu, że dostaniesz kolejny bilet za jazdę z wygasłymi tagami…

sobota – Nie możesz zrozumieć, dlaczego wystawca karty kredytowej nadal Cię nęka. Powinni byli już przetworzyć Twoją płatność. Logujesz się na swoje konto bankowe, aby zobaczyć, co się dzieje. Twoje oczy wychodzą z głowy z niedowierzaniem. Twoje płatności wychodzące nic nie pokazują dla wystawcy karty kredytowej. Poważnie? Wściekły na siebie, ponownie wysyłasz płatność. Potrójnie sprawdzasz, czy wszystko przeszło. Tak było. Prawda?

Niedziela – Pędzisz do bankomatu, aby wpłacić różne czeki, które odbierzesz. Jest czek urodzinowy, który twoja mama wysłała w lipcu. (Przynajmniej tegoroczny czek zostanie zrealizowany). I zapłata za artykuł, który napisałeś pięć miesięcy temu. Istnieją czeki dotyczące roszczeń ubezpieczeniowych, które złożyłeś w ostatniej chwili – starasz się nie myśleć o wszystkich roszczeniach, których nigdy nie zgłosiłeś. Odjeżdżasz bez gotówki, którą chciałeś wypłacić. Ale może to dobrze – wydasz dużo pieniędzy wystawcy karty kredytowej, aby pokryć te spóźnione opłaty. I do DMV po bilet za te wygasłe tagi.

Później tej nocy myślisz o minionym tygodniu i zdajesz sobie sprawę, że to nie był totalny upadek. Masz gotowy esej gotowy do wysłania do innych publikacji. Przez cały tydzień masz córkę do szkoły punktualnie. Codziennie karmiłaś psy i spacerowałaś, przygotowywałaś posiłki, odbierałaś ubrania z pralni męża. A biopsja, którą odłożyłeś na rok, wróciła do normy.

Krótko wypróbowałem leki na mój ADD. Niestety nie udało się. Ale sama świadomość, że istnieje biologiczne wyjaśnienie zachowania, za które zwykłem się bić, była ogromną ulgą. Skorzystałem również z grup wsparcia, dzieląc projekty na małe kroki, prowadząc krótkie listy rzeczy do zrobienia w telefonie i wykonując ćwiczenia. Płacę rachunki na czas – przez większość miesięcy – i od ponad roku nie nękają mnie kolekcjonerzy.

Powiązany post: Czego nie wiesz o tym niesfornym dziecku