Mam nadzieję, że moja córka ma lepsze doświadczenie w szkole średniej niż ja, a oto dlaczego

Chcę, żeby moja córka miała lepsze doświadczenie w szkole średniej niż ja
Jessica Land

W tym tygodniu moja córka zaczyna naukę w liceum. Mimo że to było całe życie, wciąż pamiętam swój młodszy rok. To był trudny okres w moim życiu i tak wiele żałuję, rzeczy, których żałuję, że nie zrobiłem inaczej. Jestem wdzięczny, że moja córka ma lepsze możliwości niż ja w jej wieku. Jestem wdzięczna, że ​​może być sobą i czuć się pewnie, wiedząc, że nie ma znaczenia, co myślą inni.

Moja córka jest podekscytowana powrotem do szkoły. Z niecierpliwością oczekuje na zajęcia takie jak Criminology i Honours English. Jest osobą, która pewnego dnia wejdzie do klasy w koszulach AC / DC i podartych dżinsach, a następnego w domowej spódniczce z pluszowymi misiami i dyniami. Cytuje Lewisa Carrolla. Uczy się gitarowych riffów z „Kashmir” Led Zeppelin i motywu muzycznego do filmu Pulp Fiction. Piecze chleb i obserwuje pana Rogersa. Słucha podcastów kryminalnych. Jej muzyczne upodobania są wszędzie. Kocha wszystko od Les Miserables ścieżka dźwiękowa do mało znanej piosenki Primus.

Jej przyjaciele są w każdym wieku, mają różne pochodzenie, orientację i pochodzenie etniczne. Jest introwertykiem i nie chce, żebym publikował jej zdjęcia w internecie. Jednym z jej ulubionych zajęć jest spędzanie czasu z rodziną. Lubi to, kim się staje i to sprawia, że ​​jest tak cholernie niesamowita. Jest wszystkim, czym chciałem być w jej wieku.

Wtedy było mój gimnazjum…

Nienawidziłem siebie. Walczyłem z niską samooceną i depresją. Nie mogłem podejmować decyzji ze strachu przed podjęciem złej decyzji. Siedziałem cicho i nie stawałem na nic. Po prostu chciałem być lubiany i akceptowany. Swoją karierę w liceum rozpocząłem w chrześcijańskiej prywatnej szkole w Kalifornii, gdzie wymagane ukończenie kursu obejmowało semestr Starego Testamentu, zajęcia z sekt (które zasadniczo obejmowały kroki, jak radzić sobie z Mormonem lub Świadkiem Jehowy u twoich drzwi), aw moim przypadku , chór kościelny, ponieważ potrzebowałem kredytów fakultatywnych, a moi rodzice wierzyli, że śpiewanie pieśni chrześcijańskich uwolni mnie od zła, które mogło wkraść się do szkoły.

Jeśli chodzi o muzykę, znałem tylko kilka piosenek z Duran Duran i The Thompson Twins, ale potrafiłem zacytować każdy tekst Amy Grant. Moje książki to głównie seria Sweet Valley High, preriowe powieści Janette Oak podarowane mi przez babcię oraz cała seria Nancy Drew i Anne z Green Gables. Przeczytałem całą serię „Kwiaty na poddaszu” i ukryłem książki pod łóżkiem, ponieważ były one „od diabła”. Rodzice kazali mi nosić spódnice do szkoły trzy razy w tygodniu. Przyniosłem dżinsy i przebrałem się, kiedy szedłem do szkoły, bo kto u licha wymyśla tak głupią regułę jak ta? Wszystko po to, żeby powiedzieć, że legalizm odbijał się na mnie.

Myślę, że moi rodzice próbowali wyrzeźbić mnie w osobę, która grała według dokładnych miar, zasad i praw, ale to sprawiło, że pragnąłem wolności tylko dlatego, że czułem się tak ograniczony. Potem moja rodzina przeniosła się do małego wiejskiego miasteczka w Oregonie, gdzie wszyscy miejscowi znali się od najmłodszych lat. W nowym liceum czułem się samotny i całkowicie pozbawiony swojego żywiołu. Dzięki surowemu kodeksowi ubioru rodziców, założyłam golfy, długie spódnice i mokasyny.

Tam, gdzie moja szkoła chrześcijańska miała lekcje Biblii Starego Testamentu i propagandę przeciwko heavy metalowi, moja wiejska szkoła oferowała sklep z drewnem jako godne pozazdroszczenia grupy elekcyjne i Future Farmers of America. Dzieci spóźniały się do szkoły w sezonie łowieckim, a latem wyciągały siano. Za fajny piątkowy wieczór uważano picie piwa nad rzeką.

W obu tych sytuacjach nie miałam pojęcia, gdzie się pasuję. Żadne nie wyglądało mi obiecująco. Nie byłem pewien, kim jestem i nie pozwolono mi się tego dowiedzieć. Coraz bardziej wycofywałem się w siebie. Tęskniłem za szkołą więcej niż chodziłem do szkoły i byłem w ogólnym stanie niepewności co do tego, w jakim kierunku pójdę.

Po przeniesieniu się ze słonecznej Kalifornii do deszczowego Oregonu, jedynym przyjacielem, z jakim się spotkałem, był nowy nauczyciel historii. Nie w dziwny sposób. Moi rodzice pozwolili mu korzystać w weekendy z naszej rzecznej posiadłości, gdzie mógł bez przeszkód łowić ryby, palić trawkę, korzystać z naszej łodzi i pić piwo. Zawarłem z nim umowę, ponieważ to ja złapałem go na naszej posiadłości na paleniu trawki. Nie zgłosiłbym go do administracji szkoły, gdyby zgodził się dawać mi piątki na swoich zajęciach przez cały rok. Więc w pewnym sensie byliśmy prawie najlepszymi kumplami (gra słów zamierzona).

Oszukiwałem również moje inne zajęcia. Czasami pomagałem koleżance z klasy na egzaminach z biologii, przekazując jej odpowiedzi na pytania, które znałem (miała tajny romans ze swoim 30-letnim instruktorem Driver’s Ed i nie miała czasu na naukę), ale głównie było to Pisałem na dłoni tajemnicze odpowiedzi testowe na egzamin, kopiowałem arkusze odpowiedzi z ławek nauczycieli, kiedy byli na lunchu, i ustawiałem się tak, że siedziałem obok przyszłego ucznia w dniu egzaminu.

Ludzie zakładali, że jestem chroniony i chociaż moje lektury, ubrania i muzyka skłaniały się w tym kierunku, mylili się. Wewnątrz byłam dziewczyną, która szalała za wypuszczeniem i rozkwitnięciem w osobę, którą miałam być. Chociaż jeszcze nie wiedziałem, kto to był, znowu chciałem mieć okazję się dowiedzieć. Chciałem wierzyć, że jestem kimś więcej niż mokasynami, testowym oszustem lub fanem Amy Grant. Depresja zbierała swoje żniwo.

Czas może przyćmić nasze wspomnienia, a liceum zlało się w plamy złych włosów i popularną balladę Whitesnake’a „Here I Go Again”. To, co zrobiłem jako licealista, przyprawia mnie o dreszcze teraz, gdy jestem dorosły. Wszyscy mieliśmy swoje chwile; to wszystko jest częścią bycia nastolatkiem. Cytując Roda Stewarta (tak, całkowicie umawiam się ze sobą): „Chciałbym wiedzieć, co wiem teraz”.

Żałuję, że nie studiowałem, zamiast polegać na oszukiwaniu, żeby sobie poradzić. Żałuję, że kiedy powiedziałem „nie” temu facetowi, który naciskał na mnie, by uprawiać seks, to coś znaczyło. Żałuję, że nie powiedziałem dziewczynie, która oceniła mnie z oceną moich kiepskich strojów, że ma odwróconą koszulę. Chciałbym móc wrócić do nauczyciela, który powiedział, że nigdy nie będę nikim i pokazać mu swój dyplom. Żałuję, że nie byłem szczery z rodzicami i nie powiedziałem im, co wyrządza mi ich legalizm.

Dzielę się tym nie tylko jako przypomnienie dla siebie, ale jako testament dla mojej córki. Chcę, żeby wiedziała, że ​​potrafi robić trudne rzeczy. Chcę, żeby była wierna sobie, a nie kimś, kogo my jako jej rodzice powinniśmy być. Chcę, żeby powiedziała „nie” każdemu, kto popycha ją do zrobienia czegoś, z czym nie czuje się komfortowo i będzie szanowany za to. Chcę, żeby zabrała głos w sprawie osoby, która jest prześladowana. Chcę, żeby była przyjaciółką, nawet jeśli nie jest to wygodne. Chcę, żeby uciekała od legalizmu i myślała samodzielnie. Chcę, aby jej ubiór, wybory muzyczne i materiały do ​​czytania były oparte na jej własnym stylu i zainteresowaniach, a nie moich. Chcę, żeby dodała otuchy dziewczynie z golfem i mokasynami, bo choć wydaje się cicha, jest naprawdę fajna i po prostu próbuje dowiedzieć się, kim jest.

Moja córka udowadnia, że ​​moja przeszłość niesie dla niej lekcje – nie tylko na dziś, ale także na przyszłość. To sprawia, że ​​wszystkie te walki są tego warte. Ale najlepsza rada, jaką mogę jej teraz dać? Nie próbuj szantażować nauczyciela. Po prostu to nigdy nie jest dobry pomysł.