Matka i syn zastanawiają się nad dniem, w którym wyjechał do college’u

matka i syn zastanawiają się nad dniem, w którym wyjechał na studia
Zdjęcie za pośrednictwem Shutterstock

Syn: Spakowałam wszystkie swoje ubrania i wspomnienia po uronieniu łez z przyjaciółmi poprzedniego wieczoru. Staliśmy w świetle latarni ulicznej w tym wielkim i nieszczęśliwym labiryncie na przedmieściach, którego tak bardzo chciałem wyjechać do Nowego Jorku. Były uściski i obietnice porozumienia. Wiedziałem, że to początek końca czegoś, co kiedyś tak ceniłem, ale nie bałem się tego zakończenia. Te łzy były całym sentymentalizmem, na który sobie pozwalałem.

Mama: Ostatni raz przeszedłem przez jego sypialnię, żeby się upewnić, że nic nie zostawił. Powiedział, że to zrobi, ale niektóre nawyki mamy są trudne do zerwania. Normalnie znalezienie czegokolwiek w pokoju mojego najmłodszego syna byłoby niemożliwe, nie dlatego, że był duży – był to najmniejszy pokój w domu – ale dlatego, że przez większość dni były tam ubrania, książki i wszystko, o czym kiedykolwiek się zastanawiałem co się stało, że rozsypało się na chybił trafił. Dzisiaj, kiedy wyjeżdżaliśmy, aby zabrać go do oddalonego o 1500 mil college’u, było w większości czysto. Została tylko zwykła kolekcja brudnych szklanek, pustych opakowań po barach z przekąskami i psie posłanie, bez psa. Miał nadzieję, że Benji zostanie z nim ostatniej nocy, a mógłby, gdyby mój syn rzeczywiście spał dłużej niż godzinę. Ale kiedy Nick wrócił z pożegnania się z przyjaciółmi, wyglądał, jakby sen był ostatnią rzeczą, o której myślał. W celu odwrócenia uwagi zdecydowaliśmy się o 1 w nocy pojechać do całodobowego Walmartu, aby dostać coś, czego potrzebował. Nie pamiętam, co to było; to nie ma znaczenia. Byliśmy w ruchu, a ruch powstrzymuje Cię od przemyślenia.

Syn: Następnego ranka, z palcem na włączniku światła, stanąłem w drzwiach mojej dziewięcioletniej sypialni i zeskanowałem ją, mając nadzieję, że poczuję uczucie zamknięcia, ale przeważnie nic nie czułem. Zgasiłem światło. Pożegnanie z psem było dziwne – znałem go odkąd skończyłem pięć lat – ale nie było to trudne. Prawdę mówiąc, byłem zaskoczony, jak łatwo było pożegnać się z rzeczami i ludźmi, których trzymałem tak blisko. Zastanawiałem się, dlaczego. Jechaliśmy z rodzicami na lotnisko, moja mama rozmawiała przez całą drogę.

Mama: Na lotnisku zjadł śniadanie: kanapkę z sałatką z tuńczyka. Jak udało mu się znaleźć jedyną kanapkę z sałatką z tuńczyka w terminalu o 6 rano? Rozmawiałem trochę. Mój mąż, który zrobił mądrą rzecz i wcześnie poszedł spać, żartował – ten słodki i rodzaj banalnego humoru taty, który sprawia, że ​​robisz połączenie pękania i przewracania oczami. Oboje na swój sposób staraliśmy się utrzymać optymizm. Ale Nick był naszym ostatnim dzieckiem w domu. Kogo żartowaliśmy? Czuliśmy to.

Syn: Przetoczyliśmy się przez kontrolę bezpieczeństwa do samolotu i byłam dostrojona do cichego uśmiechu mojego taty, tak samo jak podekscytowana rozmowa mojej mamy. Zdałem sobie sprawę, że cisza może powiedzieć tyle samo, co mowa, a czasami mówią to samo.

Czułem, jak ciężko było moim rodzicom przygotować się do pożegnania z najmłodszym synem. Czułem to, kiedy wylądowaliśmy i przenosiliśmy te wszystkie rzeczy do mojego dormitorium, i czułem to, kiedy następnego dnia żegnaliśmy się na parkingu.

Mama: Po tych wszystkich pakowaniach i rozpakowywaniu, szorowaniu, porządkowaniu, ścieleniu łóżka, przedstawianiu współlokatorów i rodziców współlokatora, nadszedł czas, abyśmy razem z mężem wyszli. Byłem dość wytrawny w tej rutynie, wcześniej dwa razy umieściłem naszego najstarszego w jego akademiku. Różnica polegała na tym, że moja mama i brat mieszkali godzinę drogi od jego szkoły i wiedziałem, że będą tam, jeśli będzie potrzebował czegoś, choćby dobrego posiłku. Ale tym razem nie było w pobliżu rodziny, nikogo, kto mógłby powiedzieć temu dzieciakowi: „Przyjdź na obiad”. Więc przygotowywałem się do zrobienia tego, czego żadna nowa matka nie sądzi, że kiedykolwiek zrobi: odejdź… właściwie odlecieć. Jak mogłam zostawić tego chłopca, który przyniósł mi tyle radości, którego pielęgnowałam każdego roku trochę mniej, gdy zaczynał przestawiać się na życie poza domem, ale którego kochałam nawet bardziej niż myślałam, że to możliwe? Wręczyłem mu monetę, którą dostałem na tę okazję – tę ze szczęśliwą koniczyną – i powiedziałem, żeby zawsze miał ją przy sobie i wyciągał, jeśli czuje, że sprawy nie idą po jego myśli. Wtedy nasze oczy się spotkały iw końcu zobaczyłem w jego blasku. A może to łza? Nie byłam pewna, dopóki nie przyszedł, żeby się przytulić. Ja, potem jego ojciec, potem grupowy uścisk. Powiedziałem mu, że go kocham i wierzę w niego. Myślę, że mnie usłyszał. Nie jestem do końca pewien.

Syn: Dopiero wtedy sam to poczułem. Nie spodziewałem się, że pożegnanie będzie tak trudne, ponieważ nie mogłem się doczekać szkoły. Ale było ciężko. Z perspektywy czasu naprawdę ciężko było mi pożegnać się z psem, pokojem i przyjaciółmi. A potem moich rodziców nie było. Właśnie tak. A może to nie oni odeszli. Może to byłem ja. Czuję się winny. Byłem tym, który zostawił wszystkich i wszystko w kurzu i tak naprawdę nie czułem trudności, dopóki nie odwróciwszy się plecami i stopami skierowanymi w stronę kampusu, usłyszałem, jak odjeżdżają.

Mama: W samochodzie, kiedy odjeżdżaliśmy, obserwowaliśmy, jak idzie w kierunku kampusu. Ostatnie spojrzenie na chłopca, którym był i pierwsze spojrzenie na mężczyznę, którym miał się stać. Miłość na całe życie: mam nadzieję, że wie, że to na zawsze i na zawsze.

Syn: Zajęło mi to trochę czasu, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że początkowo nie było to trudne, ponieważ nic tak naprawdę nie odeszło. Wiem, że moi rodzice, mój pies, mój pokój i przyjaciele nigdy nie opuszczą moich myśli ani serca. Wiedziałem, że jeśli tak się czułem, oni też. Wtedy nie było już takie trudne i nie zastanawiałem się, dlaczego.

walking_dog Zdjęcie: Melissa Shultz