Moje życie to właściwie wciąż autostrada
Zachowanie

Moje życie to właściwie wciąż autostrada

życie-jest-autostradą

A w radiu leci „Life Is a Highway” Toma Cochrane’a.

Moje dzieci siedzą na tylnym siedzeniu naszej starej Hondy Accord z 2005 roku. Kiedy podkręcam piosenkę, wołam do nich, mówiąc im, że znają tę piosenkę. Dzięki filmowi Samochody, którą uwielbiam, każdy dzieciak zna tę piosenkę. Nie czekam na ich odpowiedzi i wciąż zwiększam głośność.

Z radiem samochodowym podkręconym do 20 i osiągając 45 w strefie 35 mil na godzinę, jestem na krawędzi tak daleko, jak tylko może moje ja w średnim wieku.

Ale chcę wcisnąć gaz. Chcę nadmuchać radio wyżej.

Jest rok 1992. Jestem na ostatnim roku studiów w Penn State. To wspaniały marcowy dzień. Do końca semestru pozostało mniej niż dwa miesiące. Nie mam perspektyw pracy.

I nie obchodzi mnie to.

Kilka tygodni wcześniej odwaliłem rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy zawodowej. Nie chciałem tej pracy. Nie wiedziałem, czego chcę.

Wiem tylko, że czuję się młody. Mam nadzieję. Czuję możliwości.

Czuję też niepewność. Ale mnie to nie obchodzi.

Nic nie wydaje się aż tak ważne. Mam największy dar ze wszystkich. Mam czas.

Wszystko się wydarzy – w końcu.

Życie jest autosradą

Chcę na nim jeździć całą noc

Mój przyjaciel S. nalega na jazdę motocyklem. Nie mam motocykla ani prawa jazdy wymaganego do jego prowadzenia. Wyjeżdżamy do miejsca, w którym ma przechowywany motocykl.

Wskakuję z tyłu motocykla. Trzymam się pasów, gdy zjeżdżamy z żwirowej drogi.

Jesteśmy poza kampusem w górach środkowej Pensylwanii. Nie widać żadnych samochodów.

Wciska gaz i motocykl wrzuca następny bieg.

Trzydzieści minut później siedzimy na ziemi rozkoszując się słońcem. Jazda uspokoiła nas i podekscytowała. Popijamy colę i rozmawiamy o snach. Jedyne, co jest pewne, to to, że w czerwcu będziemy gdzie indziej.

Z boomboxa wychodzi znane już wprowadzenie do „Life Is a Highway”. Włączam moją ulubioną piosenkę.

Życie jest jak droga, po której jedziesz

Kiedy jest tu jeden dzień, a następny minie

I tak mija dzień.

Śmiech, przejażdżka i powrót do kampusu.

„Jest za głośno”, narzeka SJ, moja ośmiolatka.

„Co?”

„Proszę ściszyć. Jest za głośno.”

„Ale lubisz tę piosenkę, prawda?”

„Brzmi inaczej”.

Jestem gotów mu wyjaśnić, że plik Samochody wersja była nieco stonowana i śpiewana przez inną osobę. Mógłbym zająć się komercjalizacją.

„Tak, jest trochę inaczej”. Odwracam się, uśmiecham do SJ i spoglądam na BR, który trzyma się za uszy.

Ściszam radio na nasz zwykły numer 8 i zwalniam samochód do dozwolonej prędkości.

Czuję ciepło słońca i uśmiecham się.

Po westchnieniu mój umysł znów wędruje. Formułuje listę obowiązków: pomaganie chłopcom w odrabianiu lekcji, przygotowywanie obiadów, wysyłanie zapytań, ćwiczenia, zmywanie naczyń, przygotowywanie przekąsek i kładzenie chłopców do łóżek. Jest wiele do zrobienia.

A tak mało czasu.

Znowu ścigam się samochodem. Moje dzieci i ja musimy wrócić do domu.

Życie jest autosradą

Chcę na nim jeździć całą noc

Jeśli idziesz moją drogą

Chcę nim jeździć całą noc