
Janie Porter
Nawet nie widziałem jej zbliżającej się do nas, ale gdy tylko to powiedziała, wiedziałem, że mówi do mnie.
W czwartek była 17:30 i właśnie wszedłem do Target z wszystkimi trzema chłopcami. To był długi dzień, ale potrzebowaliśmy bananów w najgorszy sposób i nie miałem zamiaru iść bez nich następnego ranka.
Usłyszałem jej słowa i spojrzałem w stronę, skąd dochodził jej głos. Uśmiechała się do mnie oczami.
“Jesteś szczęściarzem.”
Wszędzie było mi ciepło. Ona ma rację. ja jestem Szczęściarz. Przez chwilę serce łaskotało mnie z odkrytej na nowo radości – bo tym razem, będąc publicznie z małymi dziećmi, w końcu poczułem zrozumiany.
To było o wiele lepsze niż to, co normalnie słyszę – takie rzeczy jak „Wow, masz pełne ręce roboty!” lub „Czy wiesz, co to powoduje?” Ten ostatni zwykle pochodzi od starca i zazwyczaj następuje po nim głupi chichot. Najczęściej uśmiecham się głupio (ale w środku zrzucam bomby F).
Zwykle, gdy obcy komentują, czuję się w obronie. Wiesz, jak to jest, kiedy czujesz, że musisz po prostu podnieść ręce do góry, jakbyś chciał powiedzieć „Nie wiem, jak to się stało” z niezręcznym uśmiechem na twarzy.
Nie, to nie było to.
Ta pani całkowicie to zrozumiała. Jesteś szczęściarzem.
Nie zatrzymała się, kiedy to powiedziała; szła dalej. Nie było jej, żeby ze mnie kpić czy choćby zrobić z tego chwilę. Po prostu umieściła słowa i kontynuowała.
Kiedy przechodziła, na sekundę zamknęliśmy sobie oczy. A potem powiedziałem: „Dziękuję”.
Te dwa słowa wydobyły się z głębi mojej zmęczonej, użalającej się nad sobą duszy: „Nie kąpałem się od trzech dni”. „Dziękuję” po prostu wezbrało i wypłynęło ze mnie.
I miałem to na myśli w każdy sposób.
To nie było wzruszenie ramionami i „Dziękuję, ale naprawdę czuję się nieswojo i myślę, że nabijasz się z mojej sytuacji”.
To nie było „Wielkie dzięki, ale naprawdę, zamknij się, zanim cię uderzę”.
To nie było „Dziękuję, ale proszę, przestańcie mnie litować i pozwólcie mi być w drodze”.
To było „Dziękuję. Jestem dumny.”
“Dziękuję Ci. Masz rację.”
“Dziękuję Ci. ja jestem Szczęściarz.”
Nie współczuła mi. Właściwie mogłaby żałować, że nie może być mną – z trzema zależnymi, potrzebującymi młodymi mężczyznami, którzy potrzebują swojej mamy w każdej chwili każdego dnia.
Jesteś szczęściarzem. Te słowa odbijały się echem w mojej głowie długo po tym, jak minęła dolarową plamę i zniknęła mi z oczu.
Dziękuję Ci. Czysto, absolutnie, całkowicie, z głębi mojego zmęczonego serca.
Dziękuję za przypomnienie, że mam szczęście. Dziękuję za przypomnienie mi, że muszę żyć z wdzięcznością za każdy dzień spędzony z tymi dziećmi. Tak, jest ich dużo, ale cieszę się z tego w każdy możliwy sposób.
Więc dziękuję, kobieto, której nie znam w Target.
Naprawdę powiedziałeś dokładnie te słowa, które chciałem i chciałem usłyszeć.
I za to dziękuję.