Nasza międzyrasowa rodzina: z dziećmi wszystko w porządku

nasza-międzyrasowa-rodzinna

Kiedy pojechaliśmy do domu odwiedzić rodzinę mojego chłopaka na studiach, trochę czasu zajęło mi przyzwyczajenie się do bycia mniejszością w pokoju. Nie dlatego, że czułem się nieswojo z kimkolwiek wokół mnie, ale dlatego, że zwróciło to na mnie uwagę. Zwrócenie uwagi na bardzo drobny szczegół, na który miałem dość zwracania uwagi. Ale najwyraźniej dla innych był to duży szczegół.

Jeśli kiedykolwiek byłeś w związku międzyrasowym, prawdopodobnie wiesz, o czym mówię.

Zanim zanikną spojrzenia i komentarze, właśnie opanowałeś umiejętność radzenia sobie z nimi z wdziękiem i urokiem. Nie każdy chce cię czepiać; niektórzy są po prostu rozbawieni widokiem nowej twarzy i przynależności etnicznej w pokoju.

Ale nie zawsze czuję się taki wdzięczny lub tolerancyjny. Czasami ciągła uwaga mnie rani i krępuje. Czasami widzę spojrzenia w moim polu widzenia i słyszę rozmowę w innym języku. Zastanawiam się, czy mówią o mnie, o wyborze żony mojego męża, czy o odcieniu skóry mojego dziecka.

Ale wiele razy są zakochani w różnicach i akceptują je tak, jak się spodziewałem. Musiałem się z tym nauczyć i moje dzieci też.

Ożeniłem się z kambodżańską miłością mojego życia osiem lat temu i mamy teraz dwóch pięknych synów. A kiedy mówię pięknie, mam to na myśli. Stanowią idealne połączenie ciemnego brązu i porcelany. Ich złoty blask sprawia, że ​​mój norweski blask jest zazdrosny.

Zawsze jestem zaskoczony, gdy słyszę, jak ktoś mówi, że moi chłopcy są podobni do mnie, bo poza kilkoma cechami, wydaje mi się, że nie wyglądają w ten sposób. Ale zawsze miło to słyszeć od czasu do czasu, ponieważ często mylę się z ich opiekunką.

To przygnębiające, gdy ciągle słyszę, jak różnię się od moich dzieci. Jakbym nie wiedział! Ich kambodżańska rodzina nazywa ich „białymi chłopcami”, ponieważ nie są tak ciemni jak reszta, a mimo to mają znacznie ciemniejszy kolor niż moja rodzina. Jesteśmy wystarczająco świadomi naszych fizycznych różnic i wystarczająco słyszymy od naszych własnych przyjaciół i rodziny, że nie muszą nam o tym mówić również obcy.

Szczerze mówiąc, nie mamy potrzeba w ogóle usłyszeć.

Widzę, że jedyny sposób, w jaki moje geny miały coś wspólnego z prokreacją mojego najstarszego syna, to drobinki piaszczystej blondynki na jasnobrązowym mopie na jego głowie. Ponieważ mam blond włosy i niebieskie oczy, w jakiś sposób zrównoważyłem ciemne rysy męża na tym dzieciaku.

Nie mogę powiedzieć tego samego o moim najmłodszym. Jest na wskroś Kambodżaninem. Ale oba są równie magiczne i trzymają w sobie cząstki nas, które wychodzą na zewnątrz i każdego dnia szokują nas dumą.

Nigdy nie myślałem zbyt wiele o tym, jak nasze dzieci poradzą sobie z byciem rasowym, ponieważ nigdy nie myślałem, że jest coś, z czym mogę sobie poradzić. Będąc wewnątrz tej rodziny, nie widzimy różnic tak, jak inni. Jasne, moje dzieci zwracają uwagę na moją jasną karnację w porównaniu z ich brązową skórą, ale funkcjonujemy i zachowujemy się jak każda inna rodzina.

Z wyjątkiem tego, że wszyscy inni dostrzegają fizyczne różnice, o których czasami zapominam.

Ale to, na co nie byłem przygotowany – a jestem pewien, że wiele z nich nie jest – to pytania i komentarze moich własnych dzieci. Mój najstarszy ma siedem lat i jako biracial chłopiec dorastający w Ameryce, nieustannie próbuje zrozumieć, w jaki sposób kultura Kambodży miesza się i współdziała z kulturą amerykańską, której doświadcza na co dzień.

Ma wielu przyjaciół z rodziny biracial, ale ich pochodzenie etniczne jest różne. Chce wiedzieć, dlaczego musimy chodzić do świątyni i modlić się z mnichami podczas ceremonii i świąt. Chce wiedzieć, dlaczego jego dziadkowie mają tak mocne akcenty i nie potrafią zrozumieć amerykańskich zwyczajów i norm tak, jak inni.

Chociaż są to wszystkie ważne pytania i wspaniałe możliwości edukacji, czasami nieodpowiednie komentarze wypływają z jego ust szybciej, niż mam czasu, aby je przetrawić. I czuję się smutny i pokonany z powodu odrzucenia przez niego własnej kultury, a przynajmniej tak mi się wydaje.

Moi chłopcy są dla siebie całkowitym przeciwieństwem, jeśli chodzi o akceptację kulturową. Mój najstarszy kuli się przy jedzeniu, nienawidzi zapachów, nie rozumie khmerskiego polizania, chce, żeby jego dziadkowie mówili „po angielsku”, a do niedawna nie potrafił słuchać muzyki bez sprzeciwu.

Uważamy jednak, że mój 3-latek został zabrany prosto z pól ryżowych Battambang i umieszczony u nas w środkowej Kalifornii. Zapewniam cię, że nie był. Ma niezaprzeczalną więź z rodzicami mojego męża; jest zakochany w jedzeniu, śpiewa i tańczy do muzyki, a nawet rozumie i mówi kilka khmerskich słów.

Noc i dzień, mówię ci.

Ale ponieważ zawsze głęboko zastanawiałem się nad wyjaśnieniem wszystkich rzeczy związanych z Kambodżą, Ameryką i wszystkim pomiędzy, coś zrozumiałem. Pytania mojego syna nie są dziwne, wredne, niestosowne ani nie do przyjęcia. Są ważne. Z drugiej strony, jego komentarze mogą czasami być, ale to dlatego, że nie pojął jeszcze zrozumienia odpowiedzi. Nadal się uczy.

Wszystkie dzieci mają te same pytania dotyczące własnej kultury, bez względu na to, skąd pochodzą. Dlaczego to robimy? Dlaczego to robimy? Jedyna różnica w rodzinach międzyrasowych polega na tym, że często żyjemy w kraju, w którym kultura, z której wywodzą się nasze dzieci, nie zawsze jest normalną praktyką. A to może spowodować wiele nieporozumień i mnóstwo pytań. Odpowiedzi mogą nie mieć sensu od razu, ale z czasem i doświadczeniem tak.

Jako rodzice musimy również wziąć pod uwagę, w jaki sposób kontekst życia naszych dzieci różni się od naszego. To nie jest odrzucenie, ale pragnienie nauczenia się i zrozumienia czegoś, czego nie ma i nie będzie nauczane nigdzie indziej niż w domu. I to jest KLUCZOWE, aby to zrozumieć.

Naszym obowiązkiem jako rodziców jest odpowiadanie na pytania i przekazywanie lekcji najlepiej jak potrafimy, tak długo, jak to zajmie. A moi synowie będą zdrowi. Twoje dziecko będzie OK. Wszystko będzie OK.

Nikt nie daje nam rodzicom instrukcji, jak we właściwy sposób wychowywać dzieci, a oni na pewno nie dają nam instrukcji, jak wychowywać dzieci z rodzeństwa. Potrzeba tylko trochę więcej czasu i cierpliwości oraz uświadomienia sobie, że nasze dzieci są tak szczęśliwe, że mają możliwość wzbogacenia się przez inną kulturę i aby ta kultura była jej częścią. I czy o tym wiedziałem, czy nie, po to się zapisałem. Jestem bardzo wdzięczny, że to zrobiłem.