Rodzice pozbawieni snu: jest nadzieja, ale nie tak myślisz

Twoje dziecko nie będzie spało, ale potrzymaj je trochę dłużej
monkeybusinessimages / iStock

Moje pierwsze dziecko, Tristan, spało by tylko wtedy, gdyby ktoś usiadł i trzymał go w jednej ręce, jak piłka nożna. Moja żona Mel i ja podzieliliśmy noc na pół. Zwykle brała pierwszą zmianę, do około 3 w nocy, a ja brałem drugą. To było wiele długich nocy wpatrywania się w telewizor, na wpół przytomnego i tęskniącego za jakąś magiczną pigułką, sztuczką lub czymś, co sprawi, że zasypia. I jak większość rodziców, szukaliśmy jednego.

Zaczęliśmy od metody cry it out, która jest najbardziej polecana i najpopularniejsza, gdy Twoje dziecko nie śpi, ale zdecydowanie najbardziej gówniana, najtrudniejsza rzecz, jaką zrobiłem jako rodzic. Mel i ja kłóciliśmy się o to przez kilka tygodni. Powiedziała mi, że to okrutne, kiedy patrzyłem na nią przekrwionymi oczami. Byłem wtedy studentem i oboje pracowaliśmy w pełnym wymiarze godzin i wspomniałem, jak zasypiałem w autobusie i budziłem się w dziwnych miejscach.

„Nie mogę już tego robić” – powiedziałem.

Ostatecznie zgodziliśmy się, że to zrobię.

Umieściliśmy Tristana w jego pokoju i pozwoliliśmy mu płakać. Od czasu do czasu go pocieszałem, ale nigdy go nie podniosłem. Słuchanie płaczu mojego małego chłopca zajęło około trzech nocy. Czasami, pomiędzy mieszaniną wyczerpania i emocjonalnego zamieszania, prawie płakałem. Jest coś tak tragicznego w słuchaniu, jak twoje dziecko płacze i nic nie robi. I przyznaję, zaczął spać spokojnie – przez około tydzień.

Potem zaraził się norowirusem i nagle wszystko poszło w gówno – fizycznie i metaforycznie.

Kiedy wyzdrowiał, znowu spał w moich ramionach. Ale najdziwniejsze było to, że nie przeszkadzało mi to tak bardzo. Siedzenie z nim w nocy nie bolało prawie tak bardzo, jak pozwalanie mu płakać, więc nigdy więcej nie pozwoliłam mu płakać.

Przenieś się o dziewięć lat do przodu i nie pozwoliłem żadnemu z moich dzieci na to płakać. Mamy teraz troje dzieci, dwie dziewczynki i jednego chłopca. Z całą trójką naszych dzieci wypróbowaliśmy milion różnych salonowych sztuczek, aby usnąć. Próbowaliśmy umieścić je w regularnym harmonogramie, ale w pracy i szkole, które wydawały się nigdy nie trzymać.

Wypróbowaliśmy różne olejki eteryczne, które działały równie dobrze jak olej z węża. Staraliśmy się nie pozwalać dziecku na drzemkę w ciągu dnia, co było gorsze niż możesz sobie wyobrazić. Czułem się, jakbym próbował przebiec bezsenny maraton, trzymając naprawdę gówniane, zepsute dziecko.

Czekaliśmy, aż dziecko wyglądało na senne i staraliśmy się szybko wszystko rzucić, aby zasnęło, co mniej więcej oznaczało wyłączenie obiadu lub rezygnację z zajęć na uczelni, aby jedno z nas mogło walczyć z wijącym się gównem dziecka, aby nie spał.

Wytarliśmy nasze dzieci różnymi balsamami do aromaterapii wypełnionymi lawendą, rumiankiem, ylang-ylang (nadal nie jestem pewien, co to do cholery jest ten ostatni) i innymi zapachami, które miały je uspokoić, i sprawiły, że poczułem się jak amator masażystka. W przypadku naszych dzieci każdy z tych balsamów miał odwrotny skutek, ponieważ wcieranie ich w dziecko powodowało, że chichotały i dodawało im energii, albo w ogóle nie wywoływało we mnie większej senności niż wcześniej.

To, co najbardziej mnie wkurzyło w tych wszystkich bezużytecznych taktykach snu, to fakt, że rodzice, którzy ich polecali, przyrzekali, że zdziałają cuda. I za każdym razem, gdy korzystałem z jednego i nie działały, zastanawiałem się, czy coś jest nie tak z moim dzieckiem.

Moje średnie dziecko zasnęłoby tylko wtedy, gdyby siedziała w swoim wysokim krzesełku, przy cichej muzyce i nikogo w pokoju. To naprawdę nie było takie złe, chociaż moja żona martwiła się, że nigdy nie będzie spała w swoim łóżku, i pamiętam, jak mówiłem: „To nie tak, że dziecko będzie w college’u i spało w wysokim krzesełku”.

Nic dziwnego, że miałem rację. Moje dwie najstarsze, 9 i 6 lat, kładą się spać o zwykłej porze. Jasne, walczą, żeby zasnąć. Zgrzytają zębami i przeciągają nóżkami, ale mniej więcej o ósmej trzydzieści wszyscy padają, z wyjątkiem naszego najmłodszego, który kończy 2 lata.

Jedyny sposób, w jaki mogę ją upokorzyć, to grać Baby Einstein: Lullaby Time Powtarzam, opróżnij pokój i przytrzymaj ją na kanapie przez dobrą godzinę. Czasami trwa to dłużej. Film kołysanki to mieszanka przypadkowych zabawek i powtarzających się obrazów zmieszanych z kojącymi klasycznymi piosenkami, a czasami jestem na nogach tak długo, że wydaje mi się, że jestem na jakiejś kwasowej tripie, a ten przypadkowy, pozbawiony pilota film zaczyna tworzyć sens… „Pociąg jedzie w kółko. ja zdobyć teraz.”

A podczas tych strasznych, długich nocy z najmłodszymi myślę o tym, że oboje starsze dzieci śpią całą noc. Zajęło to znacznie więcej czasu niż bym chciał. W nocy Mel i ja powiedzieliśmy kilka szalonych, złośliwych rzeczy, które mogły powiedzieć tylko dwie osoby, które naprawdę się kochają, ale są tak pozbawieni snu, że nie mogą, za całe życie, myśleć trzeźwo. Myślę o tym, co powiedziałem Mel o naszej średniej córce, która nie będzie spać w swoim wysokim krzesełku na zawsze.

Chociaż bardzo chcę, żeby moje dziecko spało, choć do dupy było uświadomienie sobie, że moje dzieci zajęło aż trzy lata, zanim wymyśliły całą tę sprawę snu, w końcu to rozgryzły. A dla nas czas był jedyną rzeczą, która naprawdę działała. Jestem pewien, że czytają to niektórzy rodzice, a może „ekspert od snu”, gotowy udzielić mi rady, gotowy do wykorzystania więcej magii snu na mój sposób. A tobie mówię: „Zamknij się”. Ten esej nie jest dla ciebie.

Piszę do rodziców, którzy mają małego, wijącego się wojownika – dziecko odporne na to wszystko – rodziców z dziećmi takimi jak moje. Posłuchaj, długie noce są do niczego. Rozumiem. Ale uświadom sobie, że to się uspokoi. Twoje dzieci pewnego dnia będą spać. Jest nadzieja. Na końcu tego tunelu jest światło. Ponieważ wszystkie te inne rzeczy mogą działać lub nie, ale prawdziwym kluczem jest bezwarunkowa miłość i czas. Jestem pewien, że masz tych dwóch w pikach.