Rzeczy, których się nauczył

Rzeczy, których nauczył się mój syn
Angela Waye / Shutterstock

Najpierw nauczył się podstaw: jak się uśmiechać, a potem śmiać.

Nauczył się spać, siedzieć, trzymać łyżkę. Chwycić własne palce u nóg, włożyć pięść w usta, ścisnąć mocno koc, kiedy potrzebował pocieszenia. Nauczył się czołgać i chodzić, a potem biegać, skakać, wyciągać się wysoko jak drzewo i kucać nisko jak lew. Nauczył się hałasować chochlą i rondlem, budować wieże i przewracać je, toczyć piłkę, a następnie rzucać.

Jak głupio się pomyślałem, że to wszystko. Nie kończy się na roku lub dwóch. Nauka trwa, każdego dnia, na zawsze.

Dowiedział się o guzikach i rzepach, o czyszczeniu zębów i spłukiwaniu toalet, o zakładaniu skarpet, czesaniu włosów i zamykaniu drzwi bez przytrzaśnięcia palców.

Nauczył się o pocałunkach i płaczu, o ziewaniu i bekaniu, o wydmuchiwaniu nosa. Nauczył się, jak to jest posiniaczać i krwawić, niszczyć coś, co kochasz, rozrywać stronę ulubionej książki. Nauczył się już, jak leczyć.

Nauczył się pisać swoje imię, rysować domy z kłębami dymu buchającego miękko z komina, grać w domino i Monopol oraz strzelać. Nauczył się przeliterować mama i zabawa, słońce i van i zostawić między nimi odstęp.

Nauczył się, że łowienie ryb wymaga cierpliwości, że mycie auta to nie jednorazowe zajęcie, że ciasteczka lepiej smakują, gdy się je upiecze. Nauczył się, że oparzenia słoneczne są gorsze niż filtry przeciwsłoneczne; że farby do twarzy mogą być zabawne; że psy mogą być delikatne, ptaki piękne, a wiewiórki prawdopodobnie nie ukradną jego zabawek.

Dowiedział się, że niewiele jest rzeczy w życiu lepszych od naklejek, że każda kąpiel jest wystarczająco duża dla dwóch osób, że na każdą imprezę, na którą warto się wybrać, będą miały kiełbaski i galaretkę. Dowiedział się, jakie zioła wyciąć z ogrodu, że widelec jest po lewej, a nóż po prawej. Nauczył się, że czasami martwienie się nie jest jego zadaniem.

Dowiedział się, że wygooglowanie zdjęć kupy to naprawdę zły pomysł. Nauczył się, że maniery i szeroki uśmiech są zawsze dobrze przyjmowane, że powiedzenie nie jest w porządku, że mieszkanie z dala od kogoś nie sprawia, że ​​kochasz go mniej. Nauczył się, że dinozaury są bardziej interesujące niż przerażające i że wyciąganie cytryn z własnego drzewa nigdy się nie męczy.

Nauczył się radości tańca. Poznał biedronki i ważki, pajęczyny i płatki śniegu, harmonijki ustne, mandarynki i sól. Nauczył się, że w trudne dni zawsze należy wychodzić na zewnątrz, że żadne morze nie jest zbyt chłodne na wiosłowanie, a żaden dzień nie jest zbyt deszczowy na lody. Nauczył się, że zamknięte drzwi to prywatność i że nigdy nie jesteś za młody na notatnik przy łóżku.

Nauczył się odnajdywać Tasmanię na mapie świata, że ​​strzyżenie przebiega szybciej, jeśli się nie kręci, że zupa pomidorowa to najlepsze lekarstwo na przeziębienie. Nauczył się, że czasem najlepszym prezentem jest ten, który odebrałeś na plaży, że pocztówki to nie tylko święta, że ​​nie ma czegoś takiego jak zbyt wiele książek.

Dowiedział się, że groszek rośnie w strąkach, a niemowlęta w brzuchach. Poznał świetliki i burze. Dowiedział się o Mikołaju, niebie, tęczach i czkawkach. Nauczył się, że smutek i złość są w porządku, ale przyjaciel zazwyczaj może je przegonić.

Dowiedział się, że wszystkie najlepsze dni zaczynają się i kończą przytuleniem w łóżku. Nauczył się, że rozśmieszanie ludzi to wspaniałe uczucie, że napoje gazowane są przereklamowane, a pisanie wierszy wymaga wiele wysiłku. Dowiedział się, ku swojemu rozczarowaniu, że większość ludzi nie wychodzi za mąż za nauczyciela w przedszkolu.

Dowiedział się, że drewno pływa, a kamienie toną, że opowiadanie dobrego dowcipu jest trudniejsze, niż się wydaje, że kolorowanie wewnątrz linii to tylko jeden ze sposobów robienia rzeczy. Dowiedział się, że z niektórymi wyzwaniami – chwiejnymi zębami, bezsennością, długimi podróżami samochodem – trzeba sobie radzić sam.

Już od sześciu lat to dużo nauki.

Nadal pracuje nad suwakami i nożyczkami, nad pływaniem i skakaniem, gumkami, sznurowadłami i kiwi. Pracuje nad twardym serem i selerem oraz nad umieszczaniem wielkich liter we właściwych miejscach. Uczy się, jak dzielić się uwagą i uczuciem z innymi, jeździć na rowerze bez kółek, zrozumieć etykę stania na mrówkach.

Czasami, gdy jest zmęczony, będzie tęsknił za ustami łyżką jogurtu. Odrzuci wiersze swojej domowej książki do czytania i rzuci ją na stół. Będzie tupał po schodach i mruczał pod nosem przekleństwa.

Jego praca jest w toku, a jeszcze wiele musi się nauczyć.

Ale ja też. Ty też. Tak jak my wszyscy.