Spowiedź: Boję się dojrzewania

pokwitanie
Shutterstock

Mój syn ma 10 lat. Nigdy nie był tak dzikim, hałaśliwym chłopcem, którego testosteron zmusza do skakania z wysokich przedmiotów. Zwykle patrzy na wysoki obiekt, mierzy odległość, a następnie dokonuje świadomego wyboru skoku.

Jest słodki i wrażliwy i płacze w tych samych momentach w filmach, co ja. Myśli o rzeczach, oceniając wszelkie niebezpieczeństwa. Zawsze sprawdza, jak głęboka jest sadzawka, zanim wpadnie do niej kule armatnie. Komunikuje się. Mówi o swoich uczuciach i zawsze wiem, czy coś go niepokoi, ponieważ chce porozmawiać ze mną i swoim ojcem i znaleźć sposoby na poprawę sytuacji. Jeśli myślisz, że mi się poszczęściło, cóż, masz rację, ale nie martw się, jego młodsza siostra nadrabia go w dziale przekraczania wszystkich naszych granic.

Ale ma 10 lat.

Wkrótce będzie miał 11 lat, a potem 12. A potem rozpęta się piekło w postaci hormonu zwanego testosteronem. Jestem przerażony.

Widziałem przebłyski tego, co może się wydarzyć. Najczęściej są to małe wściekłości z jego strony, gdy uważa, że ​​coś jest nieuczciwe lub gdy nie chce zrobić czegoś takiego jak posprzątanie swojego pokoju. Niedawno, będąc na zajęciach wspinaczkowych, bardzo głośno krzyczał zachęty do przyjaciela, a ja zobaczyłem jeszcze raz, co miało nadejść. Zaczął krzyczeć, jakby nagle ogarnęło go coś poza jego starannie dobraną kontrolą. Był dziki i nieskrępowany. Jego nauczyciel powiedział: „Whoa, to był jakiś intensywny krzyk”. Później zapytałem go, jak to jest krzyczeć w ten sposób, a on odpowiedział: „Takie szalone, ale trochę zabawne”. Cóż, to dla ciebie testosteron. Tak szalone, ale zabawne.

Boję się, że gdy dojdzie do dojrzewania, zapuka do naszych drzwi, stanie się kimś innym niż słodkie, ciekawe, ożywione dziecko, które uwielbiam. Nie chcę go stracić. Nie mogę się doczekać, kiedy nieśmiałe uśmiechy zmieniają się w ponure spojrzenia, kiedy pytam, jak minął mu dzień, albo jego mocne, pewne uściski zmieniające się w unikanie i wzruszanie ramionami. Gładka twarz chłopca stała się bardziej kwadratowa, bardziej owłosiona i bardziej męska. I tak żarłoczny apetyt zamienił go w zjadanie całego jedzenia w domu. Smród małego chłopca zamienia się w zapach zatkanego nosa. Rozmowa ucichła. Otwarte drzwi i szybkie pytania zamieniające się w zamknięte drzwi i wiele blokad rodzicielskich w Internecie. Nie mogę się tego doczekać.

Gniew, nastrój, włochatość – boję się tego wszystkiego. Nie chcę nawet rozmawiać o magazynach i innych okropnych rzeczach, które znajdę w jego pokoju.

Te rzeczy nie są nim. Nie chcę przegrać kim on jest.

Zdaję sobie sprawę, że musi się zmienić, że ważne jest, żeby nas trochę puścił. To zdrowe. To normalne. I będą rzeczy, które lubię w jego dorastaniu – jego duma z bycia niezależnym, jego osiągnięcia, jego odkrywanie, kim jest i kim chce być. On górujący nade mną będzie fajny, ale też trochę dziwny.

Pokocham to wszystko. Ale na razie przytulam go tylko trochę mocniej, trzymając te słodkie, gładkie policzki i słucham trochę bliżej tego chłopięcego głosu, który jeszcze nie zaczął pękać w męski głos. Będę zachęcać do jego paplaniny i śpiewania poza kluczem oraz sposobu, w jaki patrzy mi w oczy, kiedy mówi. Zapamiętam to wszystko na te dni, kiedy nie będzie mnie tak bardzo potrzebował. Bo kiedy wszystko, co od niego słyszę, to pomruki i prośby o pieniądze. Kiedy się zamilknie. Kiedy on puści. Wytrzymam, póki mogę.