Wspólne spanie nie jest powodem do wstydu ani krytyki

współspanie obrony
JGI / Jamie Grill / Getty

Kiedy urodziło się moje pierwsze dziecko, Tristan, nie spał przez pierwsze trzy miesiące, chyba że ktoś usiadł na sofie i trzymał go jak piłkę nożną. Nie wiem, czy to liczy się jako wspólne spanie. Nie byliśmy w łóżku, a oparcie mojej głowy na poduszce między regałem a podłokietnikiem kanapy nie było najbardziej uspokajające. Oczywiście spał. Ale moja żona Mel i ja nie byliśmy.

Zmienialiśmy się. Mel zwykle zajmował pierwszą połowę nocy, ja drugą, a po trzech miesiącach tego dnia, gdy wreszcie udało nam się go spać w pozycji leżącej, leżał w naszym łóżku. Nie był zainteresowany łóżeczkiem, ani trochę, więc spaliśmy razem z nim. Nie pamiętam, jak długo to robiliśmy – minęło już ponad 10 lat – ale prawdopodobnie było to od 9 miesięcy do roku. Pozwólcie, że wam powiem, że po trzech miesiącach zmagania się z zasypianiem siedząc na sofie, spanie z wijącym się dzieckiem w łóżku było jak w niebie.

Najdziwniejsze jest to, że po tych wszystkich miesiącach siedzenia z nim, desperacko próbując się wyspać, umieszczenie tego małego gościa w naszym łóżku brzmiało jak cudowna opcja. Oczywiście wielu rodziców oceniało moja żona do wspólnego spania. Nie osądzali mnie za to, mimo że byłem ojcem dziecka i całkowicie na pokładzie, mając nasze dziecko w łóżku. Zawsze sprowadzało się do osądzania mojej żony. W rzeczywistości pamiętam rozmowę z przyjacielem w kościele. Wspomniał, że wyglądałem na zmęczonego i powiedziałem, że Tristan był z nami w łóżku.

– Wow – powiedział. „Musisz o tym porozmawiać z żoną, bo to musi się skończyć”. Potem kontynuował o tym, jak musimy pozwolić naszemu synowi wypłakać się.

Byłem nowym ojcem i stosunkowo nowym mężem, więc niestety po prostu słuchałem, co mówił. Ale pamiętam, jak siedziałem w domu później tego dnia i zastanawiałem się, dlaczego to była wina mojej żony. Potem cofnąłem się o krok i zacząłem się zastanawiać, dlaczego to była czyjaś wina i dlaczego w ogóle czuł potrzebę odbycia ze mną tej rozmowy.

To znaczy, szczerze, kiedy ktoś mówi, że jest zmęczony i ma w domu dziecko trzy lub młodsze, powinieneś złożyć mu kondolencje, ponieważ w rzeczywistości stały sen w nocy jest tak samo prawdopodobny, jak uzyskanie rachunku do prawa – zdarza się, ale nie tak często. Dzieje się tak niezależnie od tego, czy dziecko śpi w Twoim łóżku, czy w łóżeczku.

Ale pomijając to wszystko, jego rada nie uraziła mnie tak bardzo, jak przekonanie, że to wina mojej żony. Albo że wydawał się czuć, jakbym był w jakiejś najwyższej pozycji mocy, by zejść na nią jak potężny król snu i położyć kres całemu szaleństwu.

Konkluzja: Mel i ja jesteśmy spółką. Jasne, od czasu do czasu się kłócimy, ale wszystko to w celu znalezienia kompromisu. Dotyczy to wszystkich aspektów naszych relacji – od naszego budżetu, przez sprzątanie, po warunki do spania. Co więcej, żadne z nas nie jest winne, jeśli jedno z naszych dzieci nie śpi. W rzeczywistości nikt nie jest winny, nawet dziecko, ponieważ dzieci, które nie śpią przez pierwsze kilka lat swojego życia, mają znacznie więcej wspólnego z rzeczywistością dzieci. Niektórzy są dobrymi śpiochami, inni są do niczego. Obwinianie rodzica za to, że ich dziecko nie śpi, jest jak obwinianie grawitacji za rozbicie jajka.

Teraz wiem, że będzie tam kilku ekspertów od snu ze wszystkimi powodami, dla których powinniśmy płacić za ich rady, a do was mówię „zamknij się”. W rzeczywistości to, czego rodzice małych dzieci potrzebują w tej chwili, to wsparcie. Nie potrzebują, aby ktoś rzucał radę, która może zadziałać lub nie, i nie potrzebują kogoś, kto ocenia ich za wspólne spanie. A matki całkowicie, w 100%, nie potrzebują ludzi, którzy próbują zwalać na swoje barki bezsenne dziecko.

Oto prawda: mam troje dzieci. Mój najmłodszy niedługo skończy cztery lata. O ile jeden z nich nie jest chory, wszyscy śpią całą noc. Wszyscy spali w naszym łóżku przez różne okresy czasu. Wszyscy wyprowadzili się, kiedy wszyscy poczuliśmy, że są gotowi. Wraz z każdym dzieckiem rozmawialiśmy z Melem o tym, jak najlepiej opiekować się nim w nocy i podjęliśmy decyzję, która była korzystna dla naszej rodziny. Wszystko się udało. To było trudne, ale wychowywanie małych dzieci jest trudne. Czasami jest to satysfakcjonujące, a innym razem sprawia, że ​​chcesz uciec i zamieszkać w lesie. Koniec opowieści.

Nie mogę wskazać ani jednego momentu, w którym osąd innego rodzica poprawił lub ułatwił sprawę. Wszyscy musimy poświęcić trochę więcej czasu na skupienie się na tym, co działa dla naszych indywidualnych rodzin, a trochę mniej na martwieniu się o to, co robią inni. Musimy zdać sobie sprawę, że wszystkie dzieci są różne i wierzyć, że rodzice robią wszystko, co w ich mocy, aby je uśpić, a wszystko to jest zakorzenione w partnerstwie i porozumieniu. A jeśli dziecko nie śpi, to niczyja wina. A jeśli rodzic śpi razem, podjęli taką decyzję, ponieważ była najlepsza dla ich rodziny.

Sobie z tym poradzić.

Ostatecznie potrzebujemy więcej uścisków i mniej osądu, ponieważ bycie rodzicem jest najtrudniejszą i najbardziej satysfakcjonującą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiłem, a robienie tego wszystkiego przez krótki sen sprawia, że ​​jest to jeszcze trudniejsze. Bądźmy plemieniem, ludzie. Ufajmy sobie i kochajmy się.